
Świetnie, może poproszę brata, żeby mi zakupił ten komiks. Akurat jest w jueseju, i to w samym Waszyngtonie. Z czystego lenistwa nie będę odkopywał i podlinkowywał info o tych wyborczych i powyborczych komiksach, o których gdzieś, na jakiejś stronce/blogu czytałem. Tak sobie myślę, że to trochę jest w stylu Superhero Sellouts (a o ISHC pisał Konrad na Motywie Drogi, stąd zespół poznałem):
Cpt. Straight Edge (oj, w sumie to mi daleko do SXC) ponownie powinien chyba wkroczyć do akcji…
Dalej jest artykuł Nauka Obrazkowa,

czyli o komiksie w procesie edukacyjnym. To nawet by chyba wymagało szerszej dyskusji, ale ograniczę się do dwóch uwag: komiks nie może być samodzielnym rekwizytem naukowym, może być tylko uzupełnieniem w kształceniu młodych ludzi. Druga uwaga dotyczy wykorzystywanie komiksu do celów edukacyjnych przeze mnie. Tak, używam komiksu zarówno do nauki języka jak i nauki teorii i praktyki tłumaczenia. W nauce języka sprawdza się świetnie celem uzupełniania słownictwa i nauki języka potocznego, ale może też być przyczynkiem do twórczej nauki. Kiedyś przyniosłem studentom trzeciego roku Iberystyki (a więc ludziom, którzy doskonale już znają język) jedną historyjkę z „Kapeli”. Podzieliłem ich na grupy: jedna dostała sam tekst i miała dorysować historię, druga dostała same obrazki i miała napisać historyjkę, a trzecia dostała całość i miała wymyślić tytuł i uzasadnić „dlaczego”. Zabawa była fajna, efekty zadawalające. Oprócz uruchomienia różnych procesów kognitywnych w umysłach młodych ludzi, udało mi się ich zainteresować samą formą komiksu. Zyskali językowo i doświadczeniowo: poznali mechanizm działania komiksu.
Jeśli chodzi o rolę edukacyjną komiksu w tłumaczeniu, to również znakomicie uzupełnia on naukę języka na najwyższym poziomie, ale uświadamia także ludziom czym tłumaczenie jest: mozolną pracą, wymagającą wyczucia i systematyczności, a nie tylko doskonałej znajomości pojedynczych słów.
Kończąc ten przydługi wpis, myślę znowu o swojej karierze naukowej. Doktorat i co po nim? Habilitacja. O czym? Myślałem o estetyce komiksowej w parze komiks-sztuka uliczna, czyli o wzajemnych relacjach tych dwóch dziedzin. Jeden z prezentów gwiazdkowych, które dostałem, uzmysłowił mi, że to ma sens. Przecież sztuka uliczna w niektórych swoich realizacjach nie tylko bezpośrednio odwołuje się do komiksu (nawet jeśli w sposób bardzo stereotypowy), sięgając po konkretnych bohaterów (np. Hulk wyłażący ze ściany w pracy Great&Bates z Kopenhagi, albo Spiderman i Batman w pracy RESO 2 z Tuluzy), ale też tworząc postaci, które takimi bohaterami komiksowymi mogłyby się stać (ludziki z prac Os Gemeos z Brazylii; zagadujący do nas chmurkami komiksowymi dziwacy stworzeni przez PRISCO z Portoryko; cartoonowe zwierzątka DALEKA; potworki CRAOLA czy EDNA ze swoim smokiem), czy też czerpiąc z jego jaskrawej estetyki po prostu.
Okej, idę na deskę poszaleć. Jest prawie 20:00. Może wymierzę w półciemnościach Lasku na Kole między śmietnikiem i ławką oraz prawdopodobnie pijanym już jegomościem, który tam mieszka.
qba
Pssst! I jeszcze miało być tutaj o nowym dwublogu http://www.dzwiekoterapia.blogspot.com/, który się robi od listopada i nie może na dobre wystartować. Niektóre pomysły nadają się tylko na wiersze, stąd i te wiersze. A piszę sobie od czasów liceum…
Pssst!! I coś jeszcze mi chodziło po głowie, ale zapomniałem…
Pssst!!! a! Wiem! wpis ten jest pod wpływem lektur innych blogów, dwóch konkretnie. Zgadujcie, o które chodzi :lol:
2 komentarze:
no i pod wpływem wczorajszej rozmowy o wyższości Orłosia nad innymi czytaczami wiadomości... ;)
też, również, a jakże.
Prześlij komentarz