czwartek, 25 lutego 2010

pRzYpAdKiEm przeczytane 14



Są komiksy, o których pisze się naprawdę ciężko. Footnotes in Gaza do takich niewątpliwie należy. Najnowszy komiks Joe Sacco ukazał się pod koniec grudnia 2009 roku. Lekturę zaczynałem dwa razy i dopiero za drugim skończyłem. Footnotes in Gaza jest kolejnym w dorobku autora z maltańskim paszportem przedstawicielem gatunku zwanego comics journalism. Autora, który jak do tej pory nie doczekał się jeszcze polskich wersji swoich bardzo ważnych z punktu widzenia historii najnowszej prac. Zmieni się to niedługo za sprawą Safe Area Goražde i miejmy nadzieję, że poza tym tytułem i drugim, trzymanym póki co w tajemnicy, doczekamy się kolejnych tłumaczeń, bo przeoczenie Joe Sacco na mapie autorów komiksowych publikowanych w Polsce to poważne niedopatrzenie. Przy okazji przygotowywania numeru Zeszytów Komisowych poświęconego władzy, w korespondencji z Michałem Błażejczykiem, zasugerowałem, że w sumie niedobrze się stało, że Joe Sacco został pominięty. Wówczas stanęło na tym, że można spróbować kiedyś z numerem pisma tylko o tym autorze. Kilka dni temu pojawiła się zapowiedź dwóch najbliższych ZK i jak wiadomo Joe Sacco jako samotny bohater się w nich nie pojawi.

Ogólnie o autorze nie pisze się jakoś szczególnie dużo w Polsce. Footnotes in Gaza wspomniał Timof w swoim zagranicznym podsumowaniu roku 2009 (i Sebastian Frąckiewicz) i zrobił bardzo dobrze, bo tym tytułem Joe Sacco udowadnia, że jest w dobrej formie. Moje problemy z czytaniem tego komiksu i ponowionym podejściem do niego nie dotyczą treści (chociaż językowo jest to komiks dosyć wymagający), tj. nie nudzi mnie ten temat, ani nie mam go gdzieś. Problemy dotyczą stopnia ważności poruszanych w nim kwestii i przedstawionych faktów, oraz mojej w tym temacie niewiedzy. Konflikt izraelsko-palestyński jest konfliktem, który chyba niewielu potrafi wyjaśnić w sposób zadawalający. Nigdy specjalnie nie śledziłem doniesień z tego rejonu świata i nawet teraz, po ówczesnym przygotowaniu się do lektury Footnotes in Gaza poprzez przekopanie różnych źródeł internetowych, ciężko mi objąć niezliczoną ilość faktów i dat. Przygotowania faktograficznego zabrakło mi przy pierwszym podejściu, więc postanowiłem odłożyć komiks i wrócić do niego za jakiś czas, żeby móc go przeczytać ze zrozumieniem i spokojem. Czułem, że bez wcześniejszego ustalenia podłoża dwóch centralnych w komiksie wydarzeń, nie wypada zasiadać do jego lektury. To, co na początku sprawiło, że lekturę odłożyłem, to uczucie przytłoczenia nazewnictwem i faktami, w czym można się poczuć lekko zagubionym, jeśli prawie wszystko jest nowe, ale co ostatecznie jednak okazuje się nie aż tak onieśmielające, jak się na początku wydaje- wystarczy dalej czytać. Moje małe poszukiwania oczywiście pomogły, ale obiektywnie rzecz biorąc ta ilość faktów, której dostarcza autor, układa się w spójny obraz i stanowi wystarczający materiał do zrozumienia wszystkiego (pomocna może być również ponowna lektura Palestine, ale to akurat zrobię dopiero teraz). To jeden z plusów tego komiksu. Jego samowystarczalność faktograficzna. Ale tylko jeden z wielu. Z nim związany jest kolejny: wiemy, jaki gatunek uprawia autor; Joe Sacco jest dziennikarzem, którego zadaniem jest czuwanie i odkrywanie prawdy. Siłą rzeczy, kiedy wchodzi na teren jakiegoś konfliktu, automatycznie staje po którejś stronie, z kimś sympatyzuje. Aby udowodnić swoje tezy może posunąć się do nadużyć. Czytelnik inteligentny jednak z całą pewnością postanowi pokopać trochę w faktach i zweryfikować, na tyle na ile może, ich zgodność z przedstawieniem sprawy przez autora. Przypadek poruszone przez Joe Sacco w Footnotes in Gaza jest w tym względzie szczególny, bo autor postanowił zrekonstruować dwa wydarzenia z roku 1956: masakrę Palestyńczyków w Khan Younis i pogrom w Rafah podczas operacji wyłapywania terrorystów i partyzantów. W Khan Younis, według danych ONZ, zginęło 275 ludzi. W Rafah, ponad 100. Oba te wydarzenia, mimo liczby ofiar, zostały zepchnięte z głównych stron sprawozdań historycznych i sprowadzone do tytułowych przypisów dolnych. Oba wydarzenia miały miejsce w czasie Kryzysu Sueskeigo, który określany jest jako porażka militarna, lecz zwycięstwo polityczne Egiptu, i który był prologiem wydarzeń, prowadzących do wybuchu wojny sześciodniowej w 1967. Nie ma zbyt wielu dokumentów w sprawie tych dwóch zdarzeń (Khan Younis i Rafah), trudno więc autora sprawdzić, ale plusem całej sytuacji jest to, że czytelnik mimowolnie zaczyna czytać materiały spoza komiksu i zdobywać wiedzę na tematy związane bezpośrednio z tymi przedstawionym przez autora. Konstruuje sobie w ten sposób „większy obraz”, w którym może umiejscowić pojedyncze, mniejsze wydarzenia, o których stara się opowiedzieć nasz dzielny reporter. W zasadzie ciężko czasami uwierzyć w to, co nam pokazuje. Tym ciężej, że znamy przypadki reporterów, którzy mocno nagięli fakty i w efekcie końcowym oszukali czytelników (Łukasz Orbitowski i Jarosław Urbaniak pisali o takich przypadkach w artykule Sprawa dla reportera opublikowanym w czerwcowej w Lampie nr 6 (63)/2009; czytając Jagielskiego, Kapuścińskiego czy Batera, czasami zastanawiam się na ile rzetelni są/byli oni w swojej pracy i na ile uczciwie traktują czytelnika, bo powiedzmy sobie szczerze, że docierali oni w miejsca i do sytuacji, których weryfikowalność jest w wielu wypadkach nikła).

We wstępie do Footnotes in Gaza Joe Sacco pisze, że początkowo historia masakry w Khan Younis miała stać się częścią artykułu Chrisa Hedgesa, z jego ilustracjami. Zleceniodawca, magazyn Harper, zdecydował jednak wyciąć ten kawałek. To bezpośrednio sprawiło, że Joe Sacco postanowił poświęcić swoją kolejną pracę temu właśnie przypisowi dolnemu. W tym miejscu ujawnia się jego rola: zdać relację, przypomnieć, odtworzyć, sprawić, żeby o ludzkiej tragedii pamiętano. Ciężko zatem posądzać go o przeinaczanie tego, co zaszło. Jeśli doszło do przeinaczeń, to ze strony ludzi, z którymi przeprowadzał wywiady na temat Khan Younis i Rafah. Autor sam siebie postrzega jako filter tych wydarzeń:

„Besides the problems inherent in relying on memories, addressed more fully in the book, the reader should be aware that there is another filter through which these stories passed before reaching the page, namely my own visual interpretation”.

Ciekawa w kontekście medium, z jakim mamy do czynienia, jest zwłaszcza uwaga o filtrze wizualnym, a to prowadzi nas do bardzo ważnej u Sacco kwestii, nie tylko w tym komiksie: jego roli jako nadrzędnego narratora i świadka. W Footnotes in Gaza jednak jest to szczególnie istotne, bo wygląd miejsc autor rekonstruował na podstawie zachowanych zdjęć i opisów słownych, których mu dostarczono. Kilkakrotnie bardzo efektownie zestawił widok aktualny z historycznym. Bardzo sugestywnie wprowadził w ilustracje współczesne odlegle retrospekcje. Na poziomie operowania językiem komiksowym, w elementach takich jak kadrowanie (znakomicie wypadają wstawki dynamiczne) i planowanie strony, osiągnął znakomite efekty dramatyczne, zwłaszcza w sekwencji zbierania zamordowanych w Rafah i niemej, która album zamyka.

Autorowi zarzucano stronniczość, stawanie po stronie Palestyńczyków, a ja bym z tego zarzutu nie czynił, bo zdaje się, że jeśli którejś ze stron w tym konflikcie brak rzecznika, to właśnie Palestyńczykom: no bo dlaczego tak skąpo udokumentowano i tak mało mówi się o dwóch wydarzeniach, które jednoznacznie stawiają w negatywnym świetle Izrael? Joe Sacco, już w samym komiksie, pisze tak:

„History has its hands full. It can’t help producing pages by the hour, by the minute”

Ale tylko to nie powinno decydować o bagatelizowaniu pewnych faktów, z całą pewnością niewygodnych dla jednej ze stron. Tutaj ujawnia się jeszcze jedna ważna kwestia: podejścia do sprawy samych pokrzywdzonych, czyli Palestyńczyków. Zawrotne tempo wydarzeń, które towarzyszy konfliktowi, w którym są stroną, sprawia że oni sami nie roztrząsają zbytnio kolejnych tego typu tragedii. Rzucani z jednego deszczu pocisków pod drugi, żyją chwilą, tylko tym, co najbardziej aktualne. Wydarzenia, które dla nich są jednymi z wielu, dla wielkiej historii stanowią mała notkę na dole strony. Nie znaczy to jednak, że są mniej ważne. Joe Sacco, jako osoba zewnętrzna wobec tego konfliktu i reporter, czuje obowiązek dokumentowania, staje się sumieniem świata zewnętrznego wobec tego konfliktu. To jest odpowiedź na pytanie, które sam sobie stawia: „Who am I after all, snooping around, taking photos, wanting names?”.

Osoba narratora i sposób jego wykreowania są w reportażach Sacco niezmiennie ważne i zawsze interferują z wydarzeniami, czyli z bezpośrednim tematem. To podkreśla subiektywność nawet reportażu, a więc gatunku pozornie obiektywnego. Sacco ma wątpliwości natury moralnej, a w Footnotes in Gaza również problem z przejściem do meritum (na właściwy tor naprowadza go dopiero wujek Abeda, jego przewodnika). Wynika to moim zdaniem bezpośrednio z dwóch rzeczy: postawy Palestyńczyków i ścisłego związku, jaki wydarzenia z Khan Younis i Rafah mają z historią całego konfliktu. Palestyńczycy nie rozumieją grzebania w przeszłości, skoro tak wiele dzieje się tu i teraz. Sacco natrafia na mur, który ciężko jest przebić, na złość potencjalnych rozmówców. Z tego względu, tematem Footnotes in Gaza staje się w równym stopniu co tragedie Kan Younis i Rafah, sam proces tworzenia reportażu (to jest komiks o kłopotach z jego tworzeniem, podobnie jak Nocni Wędrowcy Jagielskiego- to książka o tym, jak trudno napisać taką książkę). Ostatecznie próba wpisania tych wydarzeń w ogólne ramy konfliktu daje pełny obraz sytuacji, a nie tylko jednostkowych przypadków. Te stają się symbolami w toku opowieści, w której powtarzają się te same błędy i to samo niezrozumienie i strach. Zjadliwie, dosadnie i ironicznie tę beznadziejną spiralę Sacco ilustruje podczas spotkania dziennikarzy:

„Waitress! What’s on the menu? Bombings! Assassinations! Incursions! They could file last month’s story today- or last year’s, for that matter- and who’d know the difference?”

Można w tym cytacie dostrzec zmęczenie Sacco tą beznadziejną powtarzalnością, ale też i próbę usprawiedliwienia sięgnięcia do nieodległej przeszłości.

W wywiadzie, który przeprowadzono z Joe Sacco podczas jego niedawnej wizyty na festiwalu w Angouleme, mówi on tak:

„JS: The book is basically about a couple of incidents that took place in Gaza in 1956. I got the idea from a short reference in a UN document that brought up these incidents, but in a very compact summary. These incidents took place during the Suez crisis, and large numbers of Palestinians were killed. The UN document says that the Israeli said that there was resistance by the Palestinians. And the Palestinians say there was no resistance. The idea behind the book is: is it possible to go and speak to the people who actually lived through it to find out what the actual story is?

To tell the truth in fact?

JS: Well I would hope to tell the truth, I mean, like a lot of documentary evidence it doesn’t really say one way or the other what happened. It just gives competing versions and since people are still alive, they remember it and have something to say about it. I thought “let’s hear what they have to say”.


Odpowiedź zdaje się brzmieć “nie”, nie jest możliwe precyzyjne ustalenie, co się tam stało, co podkreślają sceny, w których Joe Sacco zestawia obok siebie niezgodne ze sobą wypowiedzi ludzi, którzy zdawali mu relacje, na podstawie których starał się zrekonstruować te zignorowane przez historię wydarzenia. Włączenie w narrację tych świadectw jest próbą ze strony autora pokazania złożoności procesu takiego dochodzenia po czasie, ale też i uczciwym wobec czytelnika zagraniem, poprzez pokazanie nie roszczenia sobie wyłączności do nieomylności. Autor, mimo pozornego głębokiego zaangażowania w temat, zachowuje konieczny u reportera dystans wobec badanej sprawy. Ten dystans podkreśla też sposób, w jaki portretuje samego siebie: zawsze w okularach (to element stale obecny, w każdym jego komiksie). Nawet, kiedy nie ma ich na nosie (jak w łóżku, na stronie 156, kiedy pokazany jest z profilu) nie widzimy jego oczu. Myślę, że to ważna wskazówka dla interpretacji stanowiska Sacco jako narratora, który jest też postacią pisanej przez siebie opowieści.



World Press Photo

Musze przyznać, że czekałem na ten komiks bardzo długo, a i sam autor pracował nad nim prawie 7 lat! Nie zawiodłem się ani trochę. Dostałem solidną dawkę wiedzy, podanej w sposób, który wskazuje na znakomite wyczucie medium przez autora. Sacco znalazł sposób na mówienie o rzeczach ważnych, który idealnie współgra z naturalnie kształtującym się w jego rękach tworzywem. Wykorzystuje nabytą wiedzę dziennikarską, aby mówić o sprawach ważnych i trafia w sedno, wzbogacając swoje reportaże refleksją, w moim mniemaniu zamierzoną, na temat roli narratora. Na kolejne komiksy Sacco czekam z niecierpliwością, a kiedy biorę je w końcu do rąk, nie mogę powstrzymać ich drżenia. Dla potrzeb tego tekstu, robiłem sobie nawet notatki podczas lektury. I chociaż niezmiennie moim ulubionym komiksem Sacco pozostaje The Fixer (historia człowieka przede wszystkim, a nie kolejny reportaż o wydarzeniach) to Footnotes in Gaza jest pozycją bezcenną i obowiązkową dla wszystkich interesujących się komiksem ponadprzeciętnie.

Wszelkie kwestie autora, jako reportera i narratora, wszelkie odniesienia do prawdziwości przekazu, poruszyłem w przeddzień publikacji biografii Ryszarda Kapuścińskiego. Wzbudziła ona spore emocje, niezdrowe. Czego dowiemy się po jej lekturze? Zapewne tego, że był człowiekiem z krwi i kości, który mógł popełnić błędy. Podoba mi się, że Sacco te swoje słabości czytelnikowi sygnalizuje, albo wręcz serwuje wprost. Podoba mi się też to, że na niwie komiksowej mamy autora, który jest w tym medium odpowiednikiem naszych Kapuścińskiego i Jagielskiego.



qba- the impossible guerila warrior

2 komentarze:

pawel m pisze...

Dość ciekawie się wpisałeś w dyskusję "co wolno reporterowi" - dziś jeszcze bardziej rozgrzaną w związku z książką Domosławskiego o Kapu. Polecam artykuł Leszczyńskiego z wczorajszej Gazety właśnie o tym problemie. Jeden jedyny raz spotkałem się z wyjaśnieniem reportera, że fakty, które opisał w swojej książce lekko pozmieniał - Jagielski we wstępie do ostatniej swojej książki o Ugandzie. W innych przypadkach pozostaje kwestia zaufania lub samodzielnego sprawdzenia faktów (w miarę możliwości).

tO mY: pisze...

Jak zdigitalizują artykuł- podeślij.

Swoją drogą tymi wszystkimi bzdurnymi zarzutami wobec Domosławskiego (o chęć zbicia kasy i zdobycia rozgłosu- ci, którzy chcieli zarobić na Kapuścińskim, zrobili to w ciągu 3 lat, które minęły od jego śmierci)i sensacyjnymi faktami jakie ma zwierać "Non Fiction" (a o wielu z nich podobno było wiadomo, bo sam Kapuściński o niektórych w wywiadach wspominał), nakręcono taki hype, że żadna inna reklama tej książce już potrzebna nie jest.

Bez względu na głupoty, które powtarzają najpopularniejsze stacje radiowe(miałem nieprzyjemność słyszeć kilka wejść w tym temacie w Radio Zet; zresztą to radio jest maksymalnie kretyńskie...), jest teraz szansa na ciekawą dyskusję o roli reporterów. Trzeba będzie odkurzyć telewizor ;-)