środa, 23 marca 2011

d-e-f-t-o-n-e-s

Do dziś nie wymyśliłem jeszcze chyba przekonywującej mnie wersji tłumaczenia nazwy deftones (deft+ones=ci zdolni?). Nie wiem w zasadzie na co by się miała mi przydać?

Zanim zamilknę na cały kwiecień (tradycyjnie już, trzeci rok z rzędu), pomęczę Was zupełnie niekomiksowymi rzeczami. Wiem, że pRzYpAdKiEm ostatnio mało ma wspólnego z komiksami, ale większość mojej cybernetycznej energii komiksowej idzie w Poltera, a zobowiązań i pracy poza siecią mam pod dostatkiem. Nie skarżę się, bo już dawno zdiagnozowałem u siebie pracoholizm zaawansowany. Ku rozpaczy nielicznych i ogromnemu zdziwieniu znakomitej większości. Nawet rozrywkowe pijaństwa w grafiku są (wiosenne spożywanie w plenerze, nie ma nic lepszego ;-)), jest na nie czas, ale wszystko przelatuje mi jak na fast forwardzie. W sumie dobrze, nie mam czasu się nudzić.

W tym roku będzie jednak jeden dzień, kiedy na pewno nie zamierzam pracować. 16 sierpnia, Park Sowińskiego, koncert deftones. Chyba przedostatnia kapela do mojej kolekcji, po 16 sierpnia będzie mi brakowało tylko Misfitsów. Kurcze, ale się cieszę ;-)



A, Sick of it all w Krakowie ;-) Muszę sprawdzić stan konta...



qba - "your mind is racing in a million directions all at once"

Brak komentarzy: