piątek, 30 listopada 2007

pRzYpAdKi portugalskie 02



Um Catálogo de Sonhos czyli Pewien katalog snów to drugi komiks José Carlosa Fernandesa (JCF), o którym chciałbym napisać kilka słów. Wydany po raz pierwszy w 1996 roku w małym nakładzie, wznowiony przez DEVIR w 2004. Narysowany typową „fernandesowską” kreską, sprawiającą że nie da się jej pomylić z innym autorem portugalskim. W odróżnieniu od utrzymanej w sepii Najgorszej Kapeli Świata komiks ten jest czarnobiały. Jeśli chodzi o samą historię to autor przede wszystkim składa tutaj hołd Winsorowi McCayowi (autor przełomowego, klasycznego, ponadczasowego, świetnego Małego Nemo w Krainie Snów, który ukazywał się w prasie amerykańskiej na początku…XX wieku, a do dziś w zasadzie nie stracił żadnej z cech kapitalnego komiksu przygotowo-onirycznego; wydanie zbiorcze historii z lat 1905-1914 ukazało się w 2000 roku nakładem Evergreen- twarda oprawa, ponad 400 stron niesamowitych rysunków i pomysłów + niewyczerpana wyobraźnia autora- jak by napisał Arek Wróblewski: musiszmieć). Komiks utrzymany w klimacie prozy Kafki. Jest jedną z wariacji JCF na temat snu (element snu, śnienia, autor podejmuje wielokrotnie w Najgorszej Kapeli Świata, ale również w pozostałych swoich komiksach, czyniąc z niego stały motyw narracyjny). Głównym wątkiem opowieści jest poszukiwanie tytułowego katalogu. Dwóch bezwzględnych agentów stara się go odzyskać za wszelką cenę. A tymczasem niejaki Remo wymyka się ze snu po to, żeby w świecie realnym (?) odegrać bardzo ważną rolę. W ten sposób do rzeczywistości przenika 90 kilo materii, z której zbudowane są sny… Remo wchodzi w posiadanie katalogu, którego karty są…puste. I tylko w pewnych szczególnych okolicznościach można coś na nich wyczytać. To, co zawierają strony katalogu jest szczególnie istotne dla społeczeństwa, które snów zostało pozbawione przez okrutną dyktaturę… Według tejże sen to czynnik destabilizujący funkcjonowanie społeczeństwa. Oczywiście nie będę zdradzał jak kończy się komiks. To rzecz dosyć typowa dla autora: sporo nawiązań wplecionych w ciekawie opowiedzianą historię, zbudowaną z elementów pożyczonych, ale jednocześnie zachowującą swoje własne „ja”. Niby rzecz typowa, ale w wielu miejscach zaskakująca.

qba

Brak komentarzy: