Wakacje na Wyspach, choć krótkie, mają swoje plusy. Jednym z większych jest ten, że udało mi się wrócić do blogowania. Mniej pracy (tak, nawet na wakacjach jest praca...), więcej relaksu i komiksowy raj na wyciągnięcie ręki...
...którego efektem numer jeden jest topniejący w oczach fundusz wyjazdowy. Gorszące mieszczański gust czyny, które następują wskutek wyżej wymienionego efektu cieplarnianego, to typowa reakcja łańcuchowo-zakupowa. Niezawodny Jason i jego wilkołaki musiały mnie dopaść w pierwszej kolejności, choć czy akurat na nocnym niebie Birmingham panowała pełnia, trudno stwierdzić, bo ciężkie chmury ani na chwilę nie rozstępują się nad łysinami eleganckich przechodniów wieczorową porą, którzy w tajemniczych interesach przemierzają wąskie ścieżki nad kanałami. W tym czasie typowe english narrowboats spokojnie kołyszą się na wodzie, a po dachach domów z czerwonej cegły mogą przemykać tajemnicze stwory...
Ok, udzieliło mi się. Taką ma właśnie siłę Jason. „Werewolves of Montpellier” to kolejna prosta historia, skonstruowana w typowy dla autora sposób: niby zwykłe antropomorficzne postaci wykonują zwykłe czynności, jak imprezowanie, gra w szachy, poker ze znajomymi, randki i zarabianie na życie. Jason stosuje na czytelniku sprawdzony schemat, więc jeśli chodzi o język komiksowy, którym się posługuje, zaskoczeń nie będzie- zredukowany do niezbędnego minimum dialog (ale na tyle, żeby zbudować obraz codziennego, zwykłego życia), narracja odmierzana świetnie dobranymi momentami ciszy, oparta na przejściach od czynności do czynności, przejrzysty cartoonowy rysunek. W tej prostocie wypełniania plansz spokojnym odmierzaniem czasu i budowania monotonnych (używam tego przymiotnika w pozytywnym znaczeniu!) sekwencji, znajdą się i perełki, kiedy autor postanowi wyobrazić sobie, co by się stało gdyby jego bohaterowie się upili? Monotonne sekwencje sprawiają, że dobrany przez autora do każdego kolejnego komiksu język, znakomicie kontrastuje z treścią opowieści. To, co w warstwie technicznej wpływa na nastrój i tempo rozgrywania się historyjki, na postrzeganie świata przedstawionego przez czytelnika, czyli kadrowanie i kreska, idealnie zostaje uzupełnione poprzez wprowadzenie do świata przedstawionego niezwykłych pomysłów na opowieść. Staje się ona niezwykła, tak jak niezwykły jest świat tworzony przez Jasona. Autor konsekwentnie buduje universum zamieszkane przez antropomorfizowane zwierzęta, których katalog jest jednak zawężony do kilku, czyli nie chodzi mu o schowanie pod ich skórą typowych cech zwierzęcych, którymi mieliby się odznaczać kolejni bohaterowie. To nie na tej płaszczyźnie należy rozpatrywać ten właśnie zabieg. Jest on raczej próbą wykreowania świata przerysowanego i jednolitego, spójnego na kartach kolejnych albumów. Mówi się, że ludzie się od siebie różnią, że każdy jest inny, a jednak ten równoległy do naszego świat, pulsujący w albumach Jasona, pokazuje, że na zewnątrz kierujemy się tymi samymi pragnieniami i emocjami, mamy te same słabości i problemy. Wydaje mi się zatem, że Jason w warstwie rysunkowej zaznacza tę jedność. Decyzja, żeby czynić to w wersji przerysowanej i cartoonowej, wzięła się z tego, że do tego symbolicznego koktajlu przenika bardzo często nieprawdopodobne, to, co w naszym świecie realnym jest wymysłem, owocem wyobraźni. Elementy horrorowe, wcześniej mumie, zombiaki, Frankenstein, a teraz wilkołaki, wkraczają w ten świat nieskrępowanej wyobraźni i nadają historiom Jasona pasjonującego rysu. Tak jak w naszym świecie twórcy powieści, komiksów, filmów, gier komputerowych etc. bawią się wymyślonymi potworami, zaklinają zło poprzez epatowanie nim, drażnią się ze stworami znanymi z legend, tak też robi Jason. Problem w tym, że dla jego bohaterów te stwory stają się realnym zagrożeniem i problemem. Wykreowanie świata na poziomie języka komiksowego na zwyczajny, powoduje że w treści te horrorowe elementy uznajemy za integralną część, za jego realistyczną treść.
„Werewolves of Montpellier” według mnie jest reprezentatywnym dla Jasona komiksem. To połączenie formalnych i treściowych elementów, które daje czytelnikowi satysfakcję. Jest ona uzależniona od tego, na ile czytelnika fascynuje obrany na cel przez autora temat. W „Werewolves of Montpellier” mamy złodzieja, który przebiera się za wilkołaka. Ma on powody, żeby kraść, tak jak prawdziwe wilkołaki mają powody, żeby z nim poważnie porozmawiać o udawaniu wilkołaka. Jest śmiesznie. Tak po Jasonowemu.
pssst! polecam tę piosenkę przed, w trakcie i po lekturze. Znakomicie oddaje klimat komiksu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz