W poprzednim wpisie pająkovym nie pochwaliłem się jednym mega gadżetem spajdera, który zdobił mnie podczas wczorajszej obrony publicznej doktoratu (Obraz słowa w komiksie i jego implikacje w procesie czytania). Chciałem zachować w tajemnicy posiadanie tegoż, aby nie zepsuć niespodzianki szanownej komisji i osobom postronnym, które czytają pRzYpAdKiEm i wybierały się na obronę:
Fajny team stworzyliśmy z mtz ;-)
Mało brakowało, a bym całego stroju na obronę został pozbawiony. Zostałbym w samych butach... Dzień wcześniej, kiedy zdjąłem reklamówki z koszulką, spodniami i marynarką z bagażnika roweru, odłożyłem je na skrzynki pocztowe na czas wstawiania roweru do rowerowni. No i oczywiście zapomniałem o tym. Mój pajęczy zmysł zadziałał z opóźnieniem, ale jednak na czas. Przypomniało mi się jak winda dojeżdżała na czternaste piętro. Zjechałem i w drzwiach tej windy na parterze zhaltowałem panią, która siatki zdążyła już zgarnąć. Zadziwiające jest to, że sama targała 3 wielkie siaty z zakupami, a jednak dała radę jeszcze dwie przytulić. Mało brakowało, uff, a musiałbym pójść się bronić w normalnej koszuli z kołnierzykiem
Ogólnie do przodu. Mogę leczyć ;-)
Nie jestem zadowolony z jednej odpowiedzi, której nie udzieliłem tak, jak powinienem. Teraz trzeba się wziąć za tekst do Zeszytów Komiksowych i za komiksologiczny sympozyjny. Dużo roboty, mało czasu=jak zwykle ;-)
Zdjęcia zrobiła Magda, którą możecie kojarzyć z fajnej galerii z bitwy komiksowej. Dzięki raz jeszcze hamszterze!
Z upominków, które mi wręczono sporo miało akcenty komiksowe, ale o tym napiszę innym razem.
dr qba
pssst! 17 lutego doktorato złożony został, a 28 obroniony - uff, kampania zakończona!