wtorek, 6 grudnia 2011

Cyril Pedrosa i jego Portugalia


To nie będzie recenzja komiksu "Portugal" Cyrila Pedrosy, również autora wspaniałej historii "Trzy cienie", którą przeczytaliśmy w Polsce dzięki Kulturze Gniewu. Nie czytałem bowiem najnowszego dzieła Cyrila, ale czytałem o tym dziele i śledziłem trochę, co na jego temat pisali inni. Więc będzie to głównie to, co zapamiętałem na temat komiksu i co mogę napisać oglądając wybrane plansze.

W porównaniu z "Trzema cieniami" jest teraz dla odmiany kolorowo, ale kolory nie są krzykliwe, raczej melancholijne, aby oddać klimat tęsknoty i wspomnień wizyty w tym kraju jako dziecko, które autor próbował odnaleźć podczas pobytu w Portugalii. Tak, to niezwykłe z jaką łatwością i swobodą komiksowi autorzy zagraniczni mogą sobie pozwolić na tego typu artystyczne działania twórcze. Alfonso Zapico pisząc i rysując "Dublinera" podróżował z kraju do kraju, a Cyril Pedrosa pojechał sobie do Portugalii na trzy miesiące w 2008. Wcześniej gościł na festiwalu Sobreda w maju 2006 i w 2008 w Amadorze.

"Portugal" liczy sobie ponad 260 stron wypełnionych akwarelkowym malunkiem, na których autor, jak sam mówi, "stara się opisać labirynt". Komiks jest autobiograficzny, ale Cyril portretuje się w nim jako rysownik imieniem i nazwiskiem Simon Mucher, człowiek z problemami małżeńskimi. Sam Cyril jest wnukiem Portugalczyków, którzy wyemigrowali do Francji w latach trzydziestych. To ciekawy aspekt, bo Francja faktycznie często była dla Portugalczyków ostoją, wzorem i miejscem schronienia. Emigracja portugalska była bardzo silna w czasach reżimowego Estado Novo Salazara, ale też Francja, jako silny ośrodek myśli i sztuki wszelakiej, zawsze bardzo mocno wpływała na portugalskie elity intelektualne. I ten aspekt oraz emigracyjny kierunek obierany przez mieszkańców Portugalii jest widoczny do dziś i portretowany np. w wielu filmach, żeby tylko wymienić te pokazywane w Polsce: "Sem ela/Bez niej" i "A casa que eu quero/Dom, którego pragnę".

Komiks został wydany "głównie" po francusku, ale siłą rzeczy, poprzez miejsce akcji, znajdzie się w nim też i język portugalski.

Na okładce, którą umieściłem na wstępie tego wpisu, autor stoi sobie na balkonie domu w starej, tradycyjnej, dzielnicy imprezowej Bairro Alto, gdzie mieszkał i pracował. Sporo też wędrował, tym razem już jako człowiek dorosły, który samodzielnie podjął decyzję o odkrywaniu swoich korzeni. Także w zapomnianych przez świat wioskach, które z zapałem zwiedzał. A nam, wszystkim, którzy po francusku nie czytają, pozostaje czekać, aż któryś z polskich wydawców zabierze nas w podróż do Portugalii Pedrosy. Ja tam czekam, a jak się nie doczekam, to kupię sobie po francusku i się nauczę języka. Komiks to dobra motywacja do takich wyczynów.


Fantôme Cramoisi

2 komentarze:

pawel m pisze...

no nie. ja go muszę mieć. nawet wolałbym po francusku. w tej chwili na amazonie jest za ok 175 pln (wliczając przesyłkę).

tO mY: pisze...

No wiem, patrzyłem, prawie 29 funciaków, ale powinien łapać się na super saver delivery... co w sumie nie zmienia faktu, że jebutnie drogo wychodzi. Może Portugi wydadzą?