poniedziałek, 12 maja 2008

...from beja with kisses...

Errata: oto klip z festiwalu














IV Międzynarodowy Festiwal Komiksowy Beja (czyt. beża): 10-25 Maj 2008 (czyt. dwatysiąceosiem)



To pierwszy portugalski festiwal komiksowy, na który pRzYpAdKiEm dotarła część ekipy bloga z ograniczoną odpowiedzialnością. Prawdopodobnie jednak nie ostatni, ale póki co cichosza. Relacja w formie klipu obejmuje dwa pierwsze dni i pokazuje te miejsca, w które udało mi się dotrzeć mimo postępującego przeziębienia, które niechcący zafundował mi nasz oficjalny (do tej pory, obecnie zwolniony dyscyplinarnie za rozsiewanie zarazków) fotograf. Po kolei.



Beja to niewielkie miasteczko, stolica południowej części regionu Alentejo, w której po raz czwarty odbywa się drugi co do wielkości w Portugalii festiwal komiksowy. Program tegorocznej imprezy może przyprawić o zawrót głowy. Do obejrzenia jest łącznie 16 różnych ekspozycji, których największa część mieści się w Domu Kultury (tutaj też ma swoją siedzibę miejscowa Komiksoteka). W największym stopniu uwagę przykuwa oczywiście wystawa Dave’a McKeana i Gipiego, dwóch autorów doskonale znanych w Polsce.



Na wystawie niezwykle sympatycznego Anglika można z bliska zobaczyć prace, które posłużyły za okładki do serii Sandman, oryginalne plansze z Mr. Puncha i Azylu Arkham. Ekspozycję otwiera 6 plansz z komiksu Oko, który, jak twierdzą Portugalczycy, został wydany tylko u nich (przez wydawnictwo vitaminaBD w 2002 roku). Dopiero z bliska i na żywo widać z jakimi materiałami Dave McKean pracuje, np. w Azylu Arkham fragmenty koronkowego materiału i perły są przyklejone na namalowanej planszy, a to, co na okładce Sandmana wygląda jak drewniane przegródki jest nimi w rzeczywistości. Poza tym w gablotce możemy rzucić okiem na niektóre z okładek płyt wykonanych przez Anglika.





Jeśli chodzi o Gipi’ego, to w przeciwieństwie do Dave’a McKeana nie dotarł on do Bejy mimo tego, że był awizowany i uczestnicy festiwalu musieli zadowolić się samą wystawą, która zbiera oryginały z kilku komiksów autora.



Niemniej ciekawa była dla mnie wizyta i poznanie prac niemieckiego autora Martina toma Diecka. Bardzo zróżnicowana technika, niezwykła wyobraźnia, co sprawia, że z pracą autora będę musiał się w jakiś sposób zaznajomić. Druga głowa tego bloga, jako że szprecha po „niemieckiemu”, może w ciemno uderzać po oryginały i coś nam przybliżyć. Ale to może potrwać...



Z autorów portugalskich szczególnie zwracam uwagę na Susę Monteiro, której kreska przypomina Gipi’ego (do wglądu na klipie) i która na przyszły rok szykuje historię do scenariusza JCF w projekcie Black Box Stories (w planach pewnego polskiego wydawcy chyba się pojawia ten tytuł). Myślę, że może być ciekawie.



Kolejny autor, o którym nie mogę nie wspomnieć to João Lemos. W marcu 2008 roku zadebiutował w szeregach Marvela historią Avengers Fairy Tales, a obecnie tworzy serię Shiki dla Image Comics.



Oprócz wystaw program obejmuje też warsztaty action figures, sesję malowania komiksów na azulejos, projekcje filmowe (300, 30 dni nocy, Mirrormask Dave’a McKeana), turnieje na Playstation, quiz komiksowy (z 22 pytań znałem odpowiedź na dwa... w tym jedno o pochodzeniu Thorgala :-)) i wiele innych. Problemem jest to, że do Bejy jedzie się z Lizbony prawie 3h... Żeby zaliczyć wszystkie atrakcje trzeba by się tam przeprowadzić na dwa tygodnie...



Pisząc o tym festiwalu trzeba wspomnieć o jednym: festiwal w rozumieniu portugalskim różni się znacząco od festiwalu w naszym rozumieniu. WSK i MFK to w dużej mierze imprezy handlowe, dwie daty w roku, na które wydawcy i autorzy mobilizują się mocno, żeby przygotować bogatą ofertę tytułów. W Portugalii jest nieco inaczej... Z 2 zapowiedzianych na tegoroczny festiwal premier, ukazała się jedna... I jest to podobno normą, przynajmniej w ostatnich latach. Portugalski festiwal jest w pierwszej kolejności okazją do spotkania się całego środowiska komiksowego i podokazywania sobie, pożartowania, poimprezowania. Jest to o tyle fajne, że nie istnieje żadna granica między publicznością a autorami. Bardzo swobodnie można sobie było porozmawiać z głównym gościem, czyli z Davem McKeanem (pamięta on bardzo dobrze swoją wizytę w Polsce, bardzo mu się podobało i chciałby oczywiście wrócić; zdziwił się mocno sytuacją związaną z wydaniem Mr.Puncha w Polsce...), który był w Portugalii z żoną i synem (na zdjęciach z Markiem Albatrosem).



Zabawne jest to, w jaki sposób cały ten festiwal działa: oto główny szef, Paulo Monteiro, jest też przewodnikiem dla całej grupy uczestników. Tzn. to on daje hasło wymarszu z jednego miejsca w kierunku następnego, w którym w obecności całego peletonu jest otwierana kolejna wystawa. Wygląda to niesamowicie, kiedy przez miasto maszeruje sobie grupa komiksomaniaków. I tak z miejsca na miejsce aż do stołu, bo przecież zmęczonych i głodnych pielgrzymów trzeba nakarmić. Ten punkt programu, wspólna kolacja na otwartym powietrzu, bardzo wszystkich ożywił. Tym bardziej, że można było jeść i pić do woli i całkowicie za darmo. Zagranicznym gościom bardzo smakował bacalhau com natas i regionalne wina.



Oczywiście podczas festiwalu odbywają się też spotkania z autorami, ale trwają krócej niż u nas, oraz prezentacje. Wśród kilku różnych projektów przedstawionych w tym roku (fanzinowego kolektywu Terminal pod przewodnictwem Phermada z Algarve i projektu inspirowanego opowieściami grozy Lovecrafta oraz planów wydawnictwa Kingpin of Comics), najbardziej kibicowałem Albatrosom (Mark, Smutny João Mascarenhas i Gastão), tzn. nowopowstałemu wydawnictwu http://www.qualalbatroz.pt/, które ma w planach trzeci tom przygód Smutnego Chłopca oraz historię s-f w wykonaniu tajemniczego Gastão.



No i to tyle z festiwalu. Bardzo przyjemna impreza, która niesamowicie ożywia dosyć senne miasteczko w spokojnym i pięknym regionie Alentejo.



...from beja with kisses...


qba




2 komentarze:

Unknown pisze...

Olá Yakub:
Foi um prazer e uma agradável surpresa encontrar-te em Beja. Espero que tenhas gostado e te divertido tanto quanto nós. Foi pena não teres podido ficar até ao final, mas haverá outras oportunidades, e a QualAlbatroz está aí para ficar ;)
Um grande abraço
João Mascarenhas

tO mY: pisze...

ola Menino Triste,

foi um prazer, igualmente, fui la ter com todas as pessoas do meio Bd portugues que eu conheci em Portugal. Forca qualalabtroz!

abraco
tgo