czwartek, 13 listopada 2008

Komiksowym krokiem po Wiedniu



Nie wiem ile razy byłem już w Wiedniu na dłużej (około tygodnia), ale zawsze to były pobyty naznaczone komiksami. Korzystając z długiego weekendu oraz uczynności koleżanki (pani Doroto, dobrej zabawy dziś z moją grupą lektoratową), postanowiłem zobaczyć co słychać u mtz-eta (tak, to ten drugi od pRzYpAdKiEm).

Zanim dotarłem na umówione miejsce spotkania, Westbahnhof (celem udania się do Runcha), postanowiłem trochę połazić. No i w sklepie Comics Hutterer wsiąkłem… Liczba dostępnych u nich gadżetów jakoś nie współgrała zbyt korzystnie z zawartością mojego portfela, więc wybierałem ostrożnie. Ale wybrałem dobrze (a o wyborach innym razem; póki co mogę zdradzić, że jedna rzecz jest z Batmanem, druga z Pogromcą). Polecam sklep. Jest dobrze zaopatrzony i dobrze usytuowany (pięć minut piechotą od katedry Stepchensdom w kierunku Schwedenplatzu). Zdjęć nie posiadam, gdyż zadrżała mi ręka… I wychodziły nieostre.

Witamy w Runchu! (wisielce)



A Runch ma do nas pecha. To jest coś niesamowitego ile w nim można spędzić czasu oglądając komiksy i figurki. Z tego, co się zorientowałem, to nowości amerykańskie dochodzą tam dosyć szybko, ale nie samą amerykańszczyzną Runch stoi. Jest sporo publikacji reproduktowych, trochę innych niezależnych. I, co najważniejsze, obsługa nie stoi nad wami i nie sapie, że coś tam zaginacie okładki, że na sklepie się nie czyta i podobne pierdoły. Wszystko w zasięgu ręki i możecie powolutku i bez stresu zapoznać się z tym, co was interesuje. No i jak to jest cenowo: przelicznik 1$=1,1€. A więc nieźle.

Zawodnik mtz jeszcze nie przejawia zmęczenia...



...ale w trzeciej godzinie na sklepie...



Wiem, że w dobie globalizacji wszystkiego, w czasach sklepów internetowych, można dostać w zasadzie każdy komiks, w prawie każdym miejscu świata. Tylko, że ja zawsze lubiłem pooglądać na miejscu. Dotknąć. Przeczytać kilka stron. Poczuć zapach farby. Zrobić mały bałagan na sklepowych półkach. I pewnie dlatego takie miejsca jak wiedeński Runch będą mnie przyciągać zawsze. Mam nadzieję, że jeszcze w Runchu zawitam. Może w przyszłym roku? A na koniec kilka dodatkowych zdjęc.

Freddy vs Jason 2: ostateczna rozgrywka



Ha! Prawdziwa tożsamoć Batmana ujawniona! Bru..., tzn. mtz, przyłapany! Ale zaraz widać, że Batman jest inteligentniejszy od Supermana, bo zamiast w ciasnej budce telefonicznej, przebiera się w kostium w wygodnym sklepie komiksowym.



Osatani z tłumaczy marzy o takim skalpie z niejakiego pjp, ekhm, tzn. z Jokera



qba- komiksowy turysta

20 komentarzy:

Anonimowy pisze...

o kurcze! Freddy jest boski!!!!! :)

Anonimowy pisze...

no, ba! niby takie lalkowate gadżety, ale naprawdę bardzo fajne. I była jeszcze lalaeczka Chucky, prawdziwa!

pawel m pisze...

nienawidzę Was...

Anonimowy pisze...

nie nienawidź. Musisz się kiedyś po prostu wybrać tu, to Ci pokażę :-) ale jest jeden powód, jeden gadżet, z którego powodu mogą być problemy :lol:

Anonimowy pisze...

"I była jeszcze lalaeczka Chucky, prawdziwa!" uuuu a pocięła kogoś ;)

Anonimowy pisze...

udawała,że jest laleczką. maskowała się. Ale makabryczny by to był rekwizyt w pokoju. Dobre na prezent dla jakiegoś dzieciaczka :lol: czekała, aż ktoś ją kupi, weźmie do domu i wtedy zamierzała zacząć mordować.

Anonimowy pisze...

widzę, że przejrzałeś jej niecne plany na wskroś ;)

Anonimowy pisze...

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/984f7a9bdde6ad64.html
Chciałabym mieć w domu takie stadko :)

Anonimowy pisze...

o tak, nożownicy i inni mordercy, pijacy i zboczeńcy... nieźle...

Anonimowy pisze...

w końcu poczułabym się bardziej swojsko we własnym domu ;)

Anonimowy pisze...

ważne, żebyś w głowie własnej się swojsko czuła, a wydaje mi się, że z tym nie ma problemu.

Anonimowy pisze...

hmmm, od czasu horror festiwalu zapanował względy spokój w tym temacie :)

Anonimowy pisze...

ja i tak mam pewien uraz do ostrych przedmiotów, ekhm...

Anonimowy pisze...

do sznurówek? ;)

Anonimowy pisze...

uuuuuuuuppppppppppsssssssss
przecie napisane jest "ostrych"...o ja stupida.
Nastąpiło przeciążenie gałek ocznych.

Anonimowy pisze...

tak, na sznurówki też już patrzę inaczej. Od tegrocznego Halloween nic już nie będzie takie samo...

Anonimowy pisze...

Mam dziwaczne przeczucie, że polubiłeś to "święto" ;)

Anonimowy pisze...

ja bardzo lubiłem zawsze estetykę Halloween, ten nagły wysyp horrorów w róznych stacjach telewizyjnych, jakieś imprezy w tym stylu. ale nigy tak naprawdę specjalnie święta nie obchodziłem. A w tym roku fajnie się napiłem, poszedłem na zajebisty koncert 666Aniołów, w dobrym towarzystwie i pierwszy raz zostałem przestraszony. To było fajne uczucie, fajny wieczór, miło wspominam chociaż jak ostrzyłaś noże w kuchni to przeraziłem się nie na żarty ;-)

Anonimowy pisze...

oj, to przepraszam, następnym razem będę zamykać "za sobą" szafki kuchenne ;)

Anonimowy pisze...

spoko. Jeśli będzie następny raz.