Była WueSKa, ale komiksowe zakupy zaczęły się w zasadzie już wcześniej. A przed przedWueSKowymi zakupami były inne komiksowe nabytki. No i lista się rozciągała, i teraz jest: długa, z kilkoma starociami, przekrojowa z kilku miesięcy:
ARQ- wciągający świat;
Bibułka #2- z pierwszej smakowało lepiej;
Boli.blog- tak;
Boże, zachowaj królową- Boże, nie rób tego;
Dick4Dick- fałszują;
DMZ #1: w strefie- uwaga na zbłąkane kule;
Dynia z majonezem- niektóre mangi nie są złe;
Fistaszki zebrane #1- patrz strona 17, ostatni pasek;
Fun Home- czyli co się kryje w czterech ścianach i jak się to subiektywnie odtwarza po latach, a w rezultacie otrzymujemy kawał dobrego komiksu;
Glinno- ach ta polska wieś;
Hector Umbra #1: daleko od Osaki- a jednak blisko tak;
Hellblazer #2: strach i wstręt- oraz wciągające czytadło;
Komiks W-wa- takiej Warszawy do tej pory nie zauważałem;
Likwidator: sprzątanie Polski- pozamiatane z klasą;
Loveless: burza nad Blackwater- dosyć groźna;
Mały świat golema- ale jaki fajny;
Mikropolis: moherowe sny (reedycja)- no co jest z tymi literkami???
Misterium- z pasją zainscenizowane;
Mury Samaris- piękna architektura;
Niebo nad Brukselą- wolałbym z taką panią pod gołym niebem;
Originals- podróba;
Oskar Ed- bardziej Oskar;
Pierwsza Wiosna- Ziniol #4;
Pirat Izaak- z wiatrem;
Przybysz- przyjęty gorąco;
Spirit- duchowa rewolucja nadal aktualna;
Sygnał do szumu- chyba trzeba przeczytać jeszcze raz;
Szanowny- szaPO BA;
Testament #1- trochę więcej bym w spadku oczekiwał;
Tintin x3- bawi;
Trup i sofa- zabrakło szafy;
Trzy cienie- w cieniu tego komiksu pozostaje w zasadzie większość pozycji z tej listy;
Trzy paradoksy- czwarty paradoks;
Wartości rodzinne #1 i #2- po wyjściu z tego przyjęcia większość powinna być nawalona, tzn. zadowolona;
Za garść posoki- w sumie kto podobnej fantazji erotycznej nie miał nigdy, ręka do góry;
Zagubiona dusza- odnaleziony świetny komiks;
qba
6 komentarzy:
zdjęcie autografu z pierwszej wiosny pliz
no nie wiem...
No ale przyznasz, że Heuer wymiatał tymi autografiami? Ale nie rozumiem skrótu myślowego w ocenie Pierwszej Wiosny. Że równa z czwartym Ziniolem. Czy że jest jak komiks do magazynu? Czy jak? Widziałem Cię na Heuerze, a tak to jakoś sobie umknęliśmy. A czemu zmyłeś się przed właściwą, najciekawszą częścią imprezy? Nie powiesz, że obowiązki wzywały?
w ziniolu recka kuby. a ja chcę autoraf zobaczyć, bo to jedyny z rysunkiem na spinie.
A, faktycznie recenzja jest Kuby. Ja tak pobieżnie to wszystko lecę, co ma więcej literek niż rysunków.
A tak poważnie - to czy ja wiem, czy skróty? Tak naprawdę wszystko tu jest. Takie hasło, co mi zapadło po jednym wywiadzie z Heuerem to "wojna jako ekosystem". Nie ważne My-Oni. Tylko po prostu, wszystkie złożone procesy wpływające na siebie.
I to zostało świetnie pokazane. Nie ma dobrych, ani złych. Są po prostu ludzie i ich wybory i ich możliwości w takich, a nie innych czasach. Też podoba mi się, że to wszystko dzieje się właściwie w jednej kamienicy, trochę jak "Deszcz" Ville Ranty - obserwacja czegoś wielkiego na małej próbie.
Uważam, że gdyby Heuer warsztatowo potrafił lepiej oddać to, co tu jest, byłby to komiks świetny. A tak rysunki i podręcznikowe ustrukturalizowanie komiksu przysłaniają walory.
co do autografu, to ma on jeszcze jeden element ciekawy- pan Heuer poproszony o onomatopeję kraszowania, powiedział, że on ich nie używa, ale że nalegałem, to walnął mi taką, że nawet moje imię w niej się znalazło :-) ogólnie odniosłem wrażenie, że się na mnie zdenerwował.
co do Pierwszej Wiosny to skrót myślowy odsyła, jak już napisano, do Ziniola#4. Mi się komiks ogólnie podobał, ale cały czas miałem wrażenie, że te scenki są poucinane w pewnym momencie i skaczemy dalej. Lubię różne zabiegi narracyjne w komiksach, ale w tej historii bardziej by mi pasowała jednak płynna opowieść. Jak słusznie zauważyłeś Danielu, jest to komiks skomponowany bardzo tradycyjnie- tzn. jesli chodzi układ kadrów- nie ma tu wariacji, na które komiks pozwala (ale przecież też i ich nie wymaga). Skoro narrcja leci sobie w takim bardzo formalnym rytmie, te wg mnie "przycięcia" trochę z nią zgrzytają. Ale może taki był zamysł autora? po jego prezentacji dnoszę wrażenie, że tak właśnie mogło być- przecież podejście jakie ma do tworzenia komiksów opiera się u niego na wnikliwym studium tematu. Podejrzenie o poucinane wzięło się z wiedzy, iż to adaptacja książki. Taka informacja zawsze daje recenzentowi pole do popisu i do czepiania się. Ale oczywiście wybór, aby tak poskładać komiks należy do autora, chciał zapewne tym cos przekazać, tzn., migawki, scenki z życia. Efekt osiągnął taki, jaki zapewne chciał chociaż... na spotkaniu wspominał o około 20 stronach, które do ostatecznej wersji nie weszły. A zatem faktycznie poskracano trochę? Hmmm, mi najbardziej szkoda , że komiks nie ma okładki z pierwiosnakami- tej, gdzie nie ma ludzi, tylko żółte kwiatki na pierwszym planie, a w tle ruiny miasta- super okładka.
a uciekłem, bo byłem zmęczony, bo następnego dnia rano miałem mecz, bo akurat mam słabą fazę i absolutnie się alkoholu nie dotykam, bo byłbym upierdliwym, nudnym i trzeźwym elementem afterparty- taki zupełny no fun ze mnie aktualnie. Ale do października obiecuję poprawę.
Prześlij komentarz