niedziela, 25 października 2009
666- pożegnanie ze sceną
W bardzo odległym sierpniu 2002 roku byłem w miejscowości Szczyrk. W dniach 16-17 odbywał się tam Festiwal Pozytywnej Energii- I Szczyrkowski Przegląd Muzyki Niegóralskiej. Jeden dzień z reggae, drugi z HC. Drugiego dnia na scenie wystąpił między innymi zespół 666 Aniołów. Chwilę wcześniej towarzystwo mieszane, złożone z muzyków Aniołów i Schizmy, posilało się przy tym samym stoliku, przy którym siedzieliśmy. Wstyd się przyznać, ale nawet nie poznałem kto zacz- na swoje usprawiedliwienia mam tylko to, że byłem szczawikiem z pogłębiającą się wadą wzroku. 17 sierpień- to był dzień, w którym pierwszy raz zobaczyłem na scenie 666 Aniołów. Zupełnie nieświadomy tego, o co im chodzi, jaką mają zajawkę etc. Pamiętam za to dokładnie, że ktoś z publiki w przerwie rzucił żartem tekst „ej, ale zagrajcie coś Misfitsów”. Żart, który zrozumiałem dopiero wtedy, kiedy The Misfits poznałem. I kiedy, chyba ze dwa lata temu, usłyszałem muzykę Aniołów ponownie. W prezencie urodzinowym w zeszłym roku dostałem „Vol. 138” (reedycja) i jest to płyta, której nadal słucham z taka samą częstotliwością jak na początku. Prawie równo rok temu kupiłem sobie „Czarcilok” i nadal mam go na eMP3ku. Na tym samym, na którym wrzuciłem sobie kompilację The Misfits. Podczas Halloween Night w CDQ w zeszłym roku pierwszy raz skakałem ze sceny na koncercie Aniołów i był to jeden z najfajniejszych koncertów na jakim byłem (w tym samym CDQ widziałem po raz drugi w życiu koncert Something Like Elvis, promujący płytę "Cigarette smoke phantom" i to jest chyba najlepszy koncert na jakim w ogóle w swoim życiu się pojawiłem). W tym roku będzie w Warszawie przedostatnia okazja, żeby pobawić się z Aniołami na żywo. Kolejna dzień później, w Bydgoszczy. No chyba, że to żart chłopaków, ale przecież bliżej nam w tej chwili do Halloween, niż do Prima Aprilis. W Warszawie zatem być muszę na tym piątkowym ostatnim pożegnaniu, po to też, żeby przedłużyć sobie po wczoraj zakończonym Horrorfestiwalu upiorne doznania.
Z jednej strony zawsze szkoda, kiedy jeden z ulubionych zespołów kończy karierę (to samo miałem z Illusion, Tuff Enuff i kilkoma innymi), ale z drugiej strony, formuły się wyczerpują i trzeba szukać nowych rozwiązań (np. Tuff i Illusion połączyli się w bardzo przyjemny dla mojego ucha Lipali). Zespół 666 Aniołów, cover band The Misfits, z góry miał to „wyczerpanie się formuły” wpisane. Po cichu jednak liczyłem, że nagrają jeszcze jeden album, ze swoimi oryginalnymi tekstami utrzymanymi w stylu opowiastek grozy. Nic to, pozostaje teraz The Cuffs, który z całą pewnością coś misfitsowego na koncercie będzie przemycać.
qba- the impossible horror warrior
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Też się pewnie wybiorę, choć kolega ma urodziny. Ale może i jego wyciągnę. Nigdy nie widziałem 666 Aniołów, a to może być faktycznie ostatnia okazja.
to jeśli się rozpoznamy mimo halloweenowego przebrania można wykonać jakieś piwne heil ;-) a tak serio to w sumie fajnie by się było przebrać. Chyba bym się zrobił na pRzYpAdEk :lol:
Prześlij komentarz