Jeśli nie można pojechać na festiwal komiksowy, to można sobie o nim poczytać, albo pooglądać krótkie reportaże filmowe. Z tegorocznej Amadory jest w czym wybierać, ale nas najbardziej chyba interesuje polska obecność na największym portugalskim komiksowym festiwalu, czyli wystawa City Stories. W części po portugalsku tego reportażu mowa jest o ogólnych założeniach projektu, a reszta jest po angielsku, czyli po prostu sobie obejrzyjcie, jeśli ktoś jeszcze nie widział.
Śledzę City Stories od samego początku i po części podzielam zdanie autorów tegorocznego albumu. Jest bardzo dobry, ale jednak nie stawiam go ponad edycją włoską, czy francuską. Wizualnie City Stories nigdy nie rozczarowało, scenariuszowo można już ponarzekać. W pRzYpAdKu kooperacji portugalsko-polskiej nie będę narzekał, bo i nie ma specjalnie na co. Pedro Moura, któremu podesłałem ten albumik wraz z egzemplarzem Zeszytów Komiksowych, gdzie można znaleźć z nim wywiad, wyraził się o nim bardzo pochlebnie. Wcześniej pisał na swoim blogu o wersji francuskiej, podkreślając ogromny potencjał takich przedsięwzięć, równocześnie wskazując pewne pułapki podobnych publikacji. Największym problemem jest to, żeby między scenarzystą i rysownikiem "zatrybiło". Jak podkreślają Bartosz Sztybor i Michał Śledziński, na linii Pol-Port zaskoczyło od początku. I dobrze, chociaż sam, po stronie portugalskiej, sugerowałbym trochę innych autorów do City Stories. Może na całe szczęście wybór nie zależał ode mnie. Wybrano rysowników i scenarzystów, którzy są w stanie stworzyć komiks środka, dla szerokiej publiczności i z tego zadania wywiązali się znakomicie. Ja raczej uderzyłbym w bardziej artystyczne klimaty i z rzeczywistej obsady zostawiłbym tylko Ruia Lacasa (który w innym materiale z tegorocznego festiwalu w Amadorze bardzo chwali zdolności scenariuszowe Bartosza Sztybora i ogólnie zachwyca się samym projektem i wizytą w Łodzi).
Cieszy ogromnie to, że dzięki City Stories i pracy ekipy Adama Radonia doszło do kontaktu między autorami z obu krajów, a jeszcze bardziej cieszy to, że ten kontakt ma zaowocować dalszą współpracą! Tego zabrakło przy poprzednich edycjach, no może poza obecnością autorów rosyjskich na łamach Ziniola, ale to raczej bardziej zasługa kontaktów Timofa z autorami, niż samego rosyjsko-polskiego City Stories. Myślę, że szczególne położenie nacisku na jakość kolejnych albumów projektu jest niezwykle ważne w trudnej sytuacji polskiego rynku komiksowego. Te albumy mają potencjał, aby funkcjonować jako wizytówka polskiego komiksu za granicą, a to z kolei jest niezmiernie ważne dla ludzi, którzy komiksy kochają robić, ale kraj ich funkcjonowania nie stwarza dostatecznych warunków, aby z komiksu się utrzymywać. W im więcej kierunków polscy autorzy uderzą, tym większa szansa, aby się przebić i zostać zauważonym. Ogromnym plusem City Stories jest to, że zaproszeni do projektu autorzy nie muszą przebijać się sami, ale mają też wsparcie instytucji komiks promującej, czyli MFKi. Chyba między innymi dzięki takim właśnie działaniom komiksiarze nadal widzą sens w zarywaniu nocy nad kolejnymi albumami. Być może dzięki takiemu pozytywnemu impulsowi Śledziu jednak komiksowania nie porzuci?
Cieszę się, że byłem w tym roku częścią tego projektu, i że po pojawieniu się w Polsce autorów z Portugalii, teraz Polacy uderzają w tamtym kierunku. Jest jeszcze pomysł wydawców, o szerszym niż tylko Portugalia zasięgu, żeby porozsyłać do zagranicznych wydawnictw z którymi współpracują, próbki tłumaczeń polskich autorów. Myślę, że takiego wsparcia nasi autorzy potrzebują. Jakiejś zachęty do pracy z zewnątrz. Byle podobne inicjatywy pojawiały się częściej.
qba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz