niedziela, 24 lipca 2011

Odyseja z Alfonso Zapico


- To niesłychane! - Kto by przypuszczał, że w Irlandii będzie padać...(rysunek z bloga Alfonso Zapico - Zapiburgo Telegraph)

Podczas spotkania na Festiwalu Komiksowa Warszawa Alfonso Zapico opowiadał m.in. o kolejnym swoim komiksie (po Café Budapeszt), z którym wybierał się na promocję do Irlandii, na zaproszenie tamtejszego oddziału Instytutu Cervantesa. Chodzi o wydany w tym roku nakładem Astiberri tytuł Dublinés (Dubliner), który jest komiksem biograficznym o Jamesie Joycie. Podczas swojej wizyty w Dublinie Zapico przeprowadził warsztaty komiksowe oraz wziął udział w spotkanio/konferencji. Strona internetowa Instytutu Cervantesa zamieściła krótki materiał filmowy z tej wizyty, który można obejrzeć pod tym linkiem (wersja hiszpańska).

Komiks Dublinés jest solidną dawką faktów z życia Joyce'a i momentami przybiera formę zbliżoną ilustrowanej biografii, wzbogaconej o rysunki wyliczanki zdarzeń i anegdotek na temat autora. W mniejszości znajdziemy tutaj klasyczną narrację opartą tylko na sekwencji obrazów, ciągłość narracyjną zapewnia głównie tekst, ale mimo tego przez ponad 200 stron opowieści nie ma czasu na nudę, bo jest bardzo barwnie, choć sam komiks narysował autor w czerni i bieli (precyzyjniej: w odcieniach szarości, w stylu "pełniejszym" niż Café Budapeszt). Nie będę opisywał zakończenia komiksu, ale w bardzo ciekawy sposób Zapico zaznaczył w nim nadal trwającą wędrówkę Joyce'a. Z zakończeń komiksowych ostatnio równie spodobało mi się to z Ucznia Heweliusza (swoją drogą bardzo dobrego komiksu, w którym czuć inspirację rysunkową Junckerem z D'Artagnana, co nie odbiera według mnie nic z wartości opowiedzianej historyjce). W Dublinés charakterystyczna ironia i ogólna postawa Joyce'a mieszają się ze znakomitym ironicznym tonem opowieści wykreowanym (?) przez Zapico. Czasami trudno zgadnąć, kto jest ironiczny: autor komiksu, czy obrana na głównego bohatera komiksu postać?

Niezwykłe jest też to, że Zapico podczas pracy nad tym albumem objechał wszystkie te miejsca, które w XX w. poznawał James Joyce. Tylko pozazdrościć takiej możliwości zbierania dodatkowych materiałów do komiksu.

qba w drodze

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Przeczytam Dubliner po polsku?

tO mY: pisze...

Hmmm, to pytanie nie do mnie w zasadzie. Komiks jest specyficzny, co dla rynku polskiego oznacza "ryzykowny". Może przy finansowym wsparciu jakiejś instytucji? Ja bym chętnie podjął się wyzwania przetłumaczenia i myślę, że łatwo by było zainteresować ludzi spoza komiksowa tym tytułem. Sprawa jest chyba otwarta.

Maciej Gierszewski pisze...

myślę, że jakieś instytucje, typu ambasada lub instytut jakiś tam, może były by zainteresowane wsparciem tego komiksu.
pewnie warto spróbować...

tO mY: pisze...

No warto, warto, ale najpierw wydawca musi się zdecydować, potem można działać.