Jakoś wydaje mi się, że nie trafiam obecnie na polskie kapele, które by mnie rozkładały na łopatki. Jak choćby kiedyś Makle Kfuckle:
Oglądam swoje płyty i do odtwarzacza ostatnio lecą Illusion, Tuff Enuff, Makle Kfuckle, Proletaryat... Myślę sobie, że straszny ze mnie dziad muzyczny ;-) akurat fajnie, że Makle Kfuckle dalej dziala, czego dowodem koncerty, które grają i działająca strona. Trzeci wokalista, inny perkusista, czyli muzyka się zmienia. Ale jakoś daje się tego słuchać nawet w nowej odsłonie.
Niech ta nuta na dziś będzie z wami.
makleqbakfuckle
3 komentarze:
a mi ta kapela jakoś umknęła, co wprawia mnie w straszne zakłopotanie, bo raczej miłośnikiem takowej muzy jestem.
Hmmm, ja ich poznałem na Przystanku Woodstock. Cholernie dobre wrażenie na mnie zrobili (te kamery na żurawiu, które rejestrują koncerty, obsługa musiała wyłączyć, bo ludziska sobie w regularnym pogo dodatkowo rzucali butelkami plastikowymi, fajna i niegroźna bitwa wyszła ;-) i chyba podczas tego koncertu portfel z całą kasą zgubiłem i wracałem do domu za pożyczone, w sumie fajne czasy to były) i jak wróciłem do Wawy, to szukałem płyty i o dziwo znalazłem, a wtedy to takie łatwe nie było ;-) Pierwsza była najlepsza, 2 następne też ok, na trzeciej nawet Oley z Proletaryatu wystąpił gościnnie. Do niedawna całkiem kapele straciłem z widoku, a należy do tych mocnych bendów, które grały z pomysłem i po naszemu, bez siary i zapatrzenia w zagramanicę. Na pierwszej płytce mają fajny kawałek z melodią Faith no more i z tekstem po polsku. git cytrynówka bend. Nie wiem, czemu nigdy nie zdobyli popularności innych kapelek z tego okresu, jak Flapjack, Tuff Enuff etc.
Prześlij komentarz