v.1: Ana (wyd.1: 1993)
v.2: Historia Zaginionego Skarbu (wyd.1: 1994)
v.3: Plemię Skrzyżowanych snów (wyd.1: 2003)
Lubimy serie komiksowe o detektywach. W kontekście komiksu portugalskiego pisaliśmy już o pewnym wyjątkowym panu, który zajmuje się tą ciężką pracą i nazywa się Lou Velvet. Lou Velvet, jak pamiętamy, to dosyć niezwykły detektyw. Filipe Seems, oprócz tego, że jest „prywatny”, również jest niezwykły. Już w samym portugalskim tytule komiksu tkwi dwuznaczność: particular oznacza niezwykły, osobliwy, wyjątkowy, a w połączeniu detective particular- prywatny detektyw. Po lekturze samego komiksu nie jesteśmy w stanie stwierdzić czy Filipe jest bardziej prywatny czy bardziej osobliwy… Jedno jednak możemy z całą pewnością napisać: jest intrygujący i dobry w tym, co robi. Komiks duetu Gonçalves/Silva wpisuje się w większą grupę komiksów poświęconych detektywom, a mianowicie w tą, która stara za punkt wyjścia obiera sobie typową opowiastkę detektywistyczną, którą następnie w sposób twórczy nagina do opowiedzenia historii wyjątkowej lub do opowiedzenia jej w sposób wyjątkowy. Albo jedno i drugie. Mam tutaj na myśli takie komiksy jak wspominany na początku Lou Velvet, ale też bliżej znane w Polsce dochodzenia Blacksada, w którym autorzy zastosowali zabieg antropomorfizacji, a to z kolei zaowocowało bardzo ciekawymi smaczkami, czy też Przebiegłe dochodzenie Ottona i Watsona (Esencja i Romantyzm), gdzie tematyka dochodzeń i sposób rozwiązania konkretnych przypadków są co najmniej… niezwykłe. I to właśnie do tego polskiego komiksu najbardziej zbliża się Filipe Seems. Ale nie tylko przez tematykę i sposób jej ujęcia. Jednym z głównych bohaterów w obu komiksach jest miasto. Pokazanie i powiązanie miast z rozwikływaną sprawą, odpowiednio Warszawy i Lizbony, jest sztuczką ciekawą i ryzykowną. Ci, którzy znają dane miasto odszukają w czytanym komiksie jeszcze jedną warstwę i grupę odniesień im nieobcych. Dla innych niestety miasto-bohater pozostanie tylko ozdobnikiem, scenerią. Być może po lekturze komiksu skuszą się na wycieczkę lub na googlowanie celem odszukania konkretnych miejsc, w których rozgrywa się akcja. A Lizbona, bo tutaj głównie rozgrywa się akcja trzech części przygód Filipe Seemsa, jest Lizboną mocno nierzeczywistą: główny plac miasta jest zalany i ruch w całej Baixy (dolna, przyrzeczna dzielnica miasta) odbywa się na wodzie, tak jak w Wenecji. Zamiast zwyczajnych tramwajów mamy tramwaje linowe (kolejka linowa, tak nawiasem pisząc, to nie byłby zły pomysł na poruszanie się w pagórkowatej Lizbonie). Przyjemność z oglądania zmienionych miejsc jest ogromna dla znających miasto. Również pozostałe miejsca, które epizodycznie grają w tym komiksie, są zmienione, np. Sintra.
Znajdujemy się w bliżej nieokreślonej utopijnej przyszłości. Utopijnej, gdyż wszystko zdaje się funkcjonować bez zarzutu, a społeczeństwo jest zwyczajnie szczęśliwe. Ale jest tak tylko do czasu. W trzecim tomie coś się zaczyna w mieście dziać… A jak się wszystko zaczyna?
Do Filipe’a przychodzi pewna piękna dama w kapeluszu. Oczywiście ma problem do rozwiązania. Jest dosyć tajemnicza. A więc zaczyna się typowo, ale później typowo już nie jest. Kobieta nazywa się Ana Lógica (Ana Logika/Logiczna) i szuka swojej siostry. Siostra nazywa się Ana Bela (Ana Piękna). Kobiety są bliźniaczkami. Tak, oczywiście. Wcale nie. A może jednak? Sprawa nie jest aż tak prosta. Nie wszystko jest takie jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. I nie przez pRzYpAdEk przecież nasz detektyw ma na nazwisko Seems… W zasadzie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czego jesteśmy świadkami w tym komiksie. Historia dochodzenia i poszukiwania siostry, a następnie próba wyjaśnienia jej przeszłości, braku wspomnień, zabiera naszego detektywa aż do Brazylii. Do pewnego momentu jest linearna, ale tę łatwą „przyczynoskutkowość” rozbija jedna z ostatnich scen, kiedy pojawia się trzecia Ana, Ana Hera, której imię czytane po portugalsku, z niemym „h”, oznacza erę lub czasownik być w czasie przeszłym niedokonanym, czyli była. Lub też Herę, grecką boginię macierzyństwa, opiekunkę rodziny i małżeństwa, czyli skojarzenie najpierwsze. Jak widać autor scenariusza stosuje liczne gry słowne, których nawet nie można rozszyfrować w sposób jednoznaczny. Brak wskazówek, które dałyby jakąkolwiek ostateczną odpowiedź. Każda jedna podpowiedź czy też mrugnięcie okiem do czytelnika bardziej przypomina mylenie tropów, kiedy już nam się wydaje, że wiemy o co chodzi. Podstawowa część komiksu pozostawia nas właśnie w takim zawieszeniu. Dopiero epilog oraz notatki, stanowiące integralną część komiksu i samej akcji (?), dają jakieś wyjaśnienie. Warto wspomnieć w tym miejscu, że Filipe Seems oprócz bycia detektywem, pisze również videokomiks. Motyw tego pisania powraca także w drugim i trzecim tomie serii. Podobnie jak postaci: przyjaciele Filipa, którzy mają imiona tylko w pierwszym tomie (w drugim pojawiają się na zasadzie naszych starych znajomych, ani razu nikt nie zwraca się do nich po imieniu) oraz Ana Logika/Logiczna, która epizodycznie zaznacza swoją obecność w drugim tomie po to, żeby w trzecim stać się przyczyną wielkiego zamieszania. Przez wszystkie tomy przewija się również motyw pewnej przypadłości, której nabawił się Filipe w czasie tego pierwszego dochodzenia: cierpi on na ucronię, z gr. ou+khrónos- coś, co nie zdarzyło się w żadnym czasie; logicznie odtworzona historia, tak jak mogła się była wydarzyć. I ta przypadłość teoretycznie staje się puentą pierwszego tomu, ale również punktem wyjścia do kolejnych. Warto zwrócić tutaj uwagę na zmieniający się styl rysunku. Zaczyna się od bardzo ładnych akwarelek, à la Skutnik, bardzo czytelnych, które nabierają głębi, cieni i żywszych kolorów w drugim tomie, aby w trzecim osiągnąć stadium plamy, bo właśnie plamami operuje w trzecim tomie rysownik. Wraz z gmatwaniem się historii, możliwych kontynuacji pewnych linii narracyjnych z poprzednich tomów, zanika kontur. Odbiór komiksu staje się utrudniony już nie tylko na poziomie opowiedzianej historii, ale również na poziomie sposobu jej opowiedzenia, co według mnie idealnie realizuje komiksowy postulat ścisłego połączenia treści z formą. Bez przerostu jednego nad drugim. António Jorge Gonçalves jest rysownikiem znanym z oryginalnego, eksperymentalnego stylu. Doskonale czuje charakter opowieści i świetne współpracuje ze scenarzystami, nie tylko z Nuno Arturem Silvą, ale również z Ruiem Zinkiem, z którym stworzył dwie bardzo ciekawe historie (scenariuszowo jednak słabsze niż przygody Filipe’a Seemsa).
Druga przygoda naszego detektywa to poszukiwanie zaginionego skarbu, które początkowo zdaje się być mistyfikacją, przedstawieniem zorganizowanym na potrzeby telewizji celem zwiększenia oglądalności danego kanału. Ostatnia część poszukiwań, poszukiwanie zatopionego wraku statku, jest pokazywana na żywo. Filipe Seems dostaje w tej historii od pary Hélio i Selene (Słońce i Księżyc?) zlecenie odnalezienia mapy, która zawiera lokalizację karaweli Flor do Mar (Kwiat Morza), która rzekomo zatonęła u wybrzeży Alentejo z cennym ładunkiem. Niezwykły jest sposób w jaki dochodzi do spotkania Filipe’a ze zleceniodawcami: kiedy Filipe wypoczywa na plaży w towarzystwie Any, znajduje w wodzie butelkę z enigmatyczną informacją: spotkajmy się w POŻĄDANIU. Oczywiście nasz bohater nie wie gdzie miałby się udać. Dowiaduje się tego pRzYpAdKiEm od przyjaciół. POŻĄDANIE jest tak zwanym barem, bardzo osobliwie zorganizowanym. Tam Filipe spotyka Selene, która zaprasza go na kolejne spotkanie, celem przekazania szczegółów zlecenia. Filipe lokalizuje mapę ze wskazanym miejscem zatonięcia karaweli. Wyłowienie „skarbu” (?) odbywa się przy asyście telewizji. Filpe przywłaszcza sobie medalion w kształcie słońca, który później odkrywa na pewnym zdjęciu i zaczyna zadawać pytania. Dowiaduje się o tajemnicy, którą skrywa dziennik pokładowy karaweli. Skarb, ten prawdziwy, wcale nie kryje się na pokładzie zatopionego statku. Nawet nie w morzu. Prawdziwym skarbem jest… Pamiętacie dewizę życiową Corto Maltese? Więc resztę możecie sobie dopowiedzieć. Odniesienie do tej postaci jest bardzo przejrzyste. Corto pojawia się również w kilku kadrach. Poszukiwanie jest przygodą, najważniejszą? Ciężko to jednoznacznie stwierdzić. Przecież nasz bohater może cierpieć na to samo, co dopadło go w pierwszym tomie. I tutaj tkwi siła serii: pozornie niezwiązane ze sobą kolejne dochodzenia, zaczynają tworzyć wzór. Ilość związków i ilość zmyłek, którą próbują nam zaserwować autorzy, jest aż nazbyt podejrzana. Na zasadzie podwójnej negacji dochodzimy do wniosku, że cały czas, jednocześnie obok i wewnątrz danej historii, trwa jedna główna, wielka mistyfikacja, której elementy trzeba sobie poskładać ze wszystkich trzech tomów. Myślę, że można je nawet czytać osobno, ale: uczucie niedosytu/braku będzie wtedy zbyt męczące; historia będzie się mogła wydać wyrwana z jakiegoś kontekstu lub okaże się pseudoartystycznym bełkotem (którym nie jest). Najgorsze jest jednak to, że pewnych pozornie epizodyczno-endemicznych wstawek z tego drugiego tomu nie da się racjonalnie wyjaśnić bez kontekstu jakim dla drugiego tomu jest pierwszy, ani bez wyjaśnienia jakim jest dla drugiego tom trzeci.
Trzeci tom serii opowiada historię organizacji paraterrorystycznej, która zamierza przeprowadzić atak na media, pozbawiając ludzi informacji, a konkretnie obrazu. Całość jest narysowana plamami i wymaga sporego wysiłku od czytelnika, ale ma swoje uzasadnienie w tym, co epizodycznie pojawia się w pierwszym i drugim tomie: w procesie pisania videokomiksu, któremu oddaje się Filipe. O ile w tomie drugim mamy tylko dwustronicowe wstawki z luźnymi notatkami Filipe’a i ze zdjęciami na rozkładówce, które robi do swojego videokomiksu, o tyle cały trzeci tom wygląda już jak videokomiks stworzony przez niego. Filipe odkrywa w trakcie śledztwa, które prowadzi już tylko dla samego siebie, pewną straszną prawdę o Anie… Główny atak terrorystów kończy się wielką eksplozją (dwie puste, białe strony) zgodnie z wcześniej wyświetlonym hasłem NO MORE IMAGES, po czym w komiksie następuje seria kadrów, stworzonych tylko z tekstu zapisanego różnymi krojami, które należą do konkretnych postaci. Ten trzeci tom świetnie odwołuje się do wcześniejszych, wyjaśnia po części również sprawę Any. Ale dochodzenie nie może się przecież skończyć w tym punkcie, prawda? Nie, nie może, bo każdy dociekliwy czytelnik wróci do czytania serii jeszcze nie raz i wtedy odkryje to, co umknęło mu przy wcześniejszych lekturach. Dochodzenie nie może się skończyć również dlatego, że autorzy mogą je kontynuować w kolejnych tomach…
qba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz