piątek, 2 stycznia 2009

Najlepsze pRzYpAdKi 2008…

...czyli najlepsze komiksy wydane w Polsce w roku 2008. Naszym zdaniem.

qba: wśród tytułów zagranicznych jeden komiks pozostaje poza wszelką konkurencją i stoi on dla mnie ponad podium. Mowa oczywiście o Prosto z piekła. Czytałem dwa razy: w pirackiej wersji angielskiej i w zakupionej timofowej. Po angielsku przyjąłem metodę „najpierw komiks, potem dodatki”. Po polsku „na zmianę rozdział i dodatek do niego”. I oba sposoby są dobre. Niesamowita precyzja, niesamowita interpretacja dokumentów i do tego odautorska fikcja. Nie wiem czy ktoś spróbował już złapać Allana Moore’a na jakichś nieścisłościach czy przekłamaniach, bo ogrom materiału do zweryfikowania przeraża. Uwielbiam ten komiks właśnie za rozmiar i za precyzję, za do bólu konwencjonalne kadrowanie i za kapitalny rysunek. Rozdziały czwarty i dziesiąty dosłownie wbijają w fotel czy tam w to na czym czytacie/będziecie czytać. Dostać cegłą tej wagi w głowę jest bardzo dobrze od czasu do czasu. Przy takim komiksie ciężko napisać coś mądrego w kilku słowach. Jak dla mnie na tym polega właśnie fenomen arcydzieła: w pierwszym z nim zetknięciu nie jesteście w stanie nic powiedzieć. Jego esencja Was przenika i wiąże, i musicie wrócić do kolejnych lektur. Napiszę jedno: dwie to za mało.

A co do reszty zagranicznych komiksów to mam problem. Wyszła masa świetnych tytułów, które w pRzYpAdKoWej kolejności wskażę: Hardboiled za bezpretensjonalną sieczkę i popis rysunkowy (przecież niektórzy autorzy te kilku stronicowe sekwencje upchnęliby na jednej); 5 to liczba doskonała za dramatyczną i pięknie skomponowaną (rysunkowo-tekstowo) historię oraz Numer Otta, o którym już raz pisałem tutaj; Pssst!, bo to jest mistrzostwo świata w wykonaniu Jasona, bo otwierająca zbiorek historyjka jest oparta na prostym i wzruszającym pomyśle podobnym do tego z Good bye Chunky Rice, gdzie rozlega się przepiękne clunk, podczas gdy w Pssst! słyszymy pełen (bez)nadziei plusk (na tym przykładzie okazuje się również, że tzw. komiks niemy można przetłumaczyć); i jeszcze Józek i Niewinny Pasażer razem, bo Józek to kapitalny żart, a Niewinny Pasażer to podróż ku samodoskonaleniu. I tyle bym rozdał swoich nagród, ale wśród nominowanych znaleźli się też Pirat Izaak, Przedwieczni, Mury Samaris, Berlin, Możemy zostać przyjaciółmi, Kroniki birmańskie, Opowieści grozy i Suka. To tylko pokazuje jak wiele dobrych komiksów ukazało się w tym roku.

Wśród Polaków zwycięzca też jest zdecydowanie tylko jeden: Zostawiając powidok wibrującej czerni. Rzadko mam takie łał podczas czytania, jak miałem w tym pRzYpAdKu. Bo to są na początku wyrwane z kalendarza kartki, które idealnie opadają na podłogę, aby w drugiej części ułożyć się w czyjeś życie. Daniel balansuje na różnych granicach, potrafi celnie ująć skomplikowaną kwestię na jednej planszy, pozostawiając ją zdefiniowaną dla siebie, ale otwartą dla innych. Tyle niesamowitych uczuć i refleksji nie towarzyszyło mi przy czytaniu komiksu nigdy. Doszedłem też do wniosku, że najbardziej lubię te komiksy, których nie potrafię ocenić subiektywnie. Dużo tych rzeczy mi się wyświetliło w zetknięciu z powidokiem, więc musiał on wygrać.

Dalej jak dla mnie Boli.blog. Przed papierową wersją bardzo sporadycznie podglądałem rysunki on-line i nadal tak będzie. Poczekam na kolejny tom. Pozbawione granic żarty, golasy, swoboda- tego nam trzeba panowie. Zastanawia mnie tylko dlaczego kiedy koleżanka kupiła komiks (swojemu facetowi w prezencie :lol:) i określiła go jako pornograficzny, ja zaprotestowałem, nazywając go zaledwie erotycznym…

Blaki: paski ląduje tutaj, bo są tam koty. No mam słabość do tych zwierzaków i tyle. I jeszcze Na szybko spisane#2, bo wcale nie jest słabsze od jedynki. To jest bardzo dobry komiks: dla jednych nostalgiczny, dla innych subiektywnie kronikarski, dla mnie po trochu jedno i drugie. Po resztę polskości muszę zajrzeć na regał… Co by tu jeszcze? Bajabongo, Alicja: po drugiej stronie lustra. I tak sobie radośnie mogę wymieniać, bo za dużo tej dobroci było. Ale może jest tak, jak to kiedyś Kaliber 44 ujął- lepiej jak jest więcej.

mtz: Ciężko napisać tu coś mądrego komuś, kto z rynkiem polskim styczność ma okazjonalną. Ostatni rok, choć w komiksy jak zwykle niebiedny, jakoś mi umknął – może mieć to jakiś związek z dzieleniem czasu pomiędzy obowiązki szkolne, znajomych, męczenie pada od konsoli i czytanie, niełatwo jakoś znaleźć mi w każdym razie bezsprzecznych kandydatów na podium. Zamiast tego zdecydowałem się na dość luźne podsumowanie różnorakich premier, niestety jednak, nie dałem rady przeczytać wszystkiego. A jak coś już przeczytać po przybyciu do kraju chciałem, pRzYpAdKoWy brat poinformował mnie, że akurat to pożyczył. No pech, ale wybaczam, tak jak i on mi małą aktywność na blogu wybaczył. Bo chyba wybaczył.

Z tytułów zagranicznych, największym dziełem zdaje się być Prosto z Piekła – mój dotychczasowy kontakt z tą lekturą okazał się być ostrą jazdą. I satysfakcjonującą. A komiks do tego walory edukacyjne posiada – takiej ilości ciekawostek o dziewiętnastowiecznym Londynie i obyczajach jego mieszkańców bym inaczej zapewne nie poznał ; )
O 5 to liczba doskonała, Igorta i Możemy zostać przyjaciółmi, Mawila pisałem już kiedyś, ich znalezienie się tutaj jest więc naturalnie niepRzYpAdKoWe.
Wizytę w Berlinie z początku lat dwudziestych minionego wieku zawdzięczamy Kulturze Gniewu – jeden z tych komiksów, które najczęściej zostają wyciągane, gdy trzeba „bronić honoru gatunku” i udowadniać, że komiks to nie tylko trykociarze demolujący Nowy Jork. Co nie zmienia faktu, że Miasto Kamieni jest jedną z lepszych publikacji tego roku. I, nie oszukujmy się, lubię styl Lutesa. A skoro już znajdujemy się w Niemczech, grzechem byłoby nie wyruszenie na morze wraz z Niewinnym Pasażerem – Martin Tom Dieck to autor, który ostatnimi czasy daje mi sporo do myślenia, a Pasażer jest tego najlepszym przykładem. Zresztą dało się już chyba poznać, że my tu komiksy niezależne wysoko cenimy.

Krótki akapit poświęcony nowym seriom, bo nie widzę żadnego powodu, dla którego miały by one nie zostać tu wspomniane: Manzoku zaatakowało w tym roku przygodami Yoryka w Y: Ostatni z mężczyzn, oraz dało nam posmakować życia na będącym strefą zdemilitaryzowaną Manhattanie w DMZ. Jeżeli komukolwiek brakuje na polshicie westernów, Mucha proponuje Loveless. I jak dla mnie są to 3 serie, które zbierać wypada, co by nie skończyły jak 100 Naboi, czy Transmetropolitan…

Nie potrafię za to napisać niczego sensownego o pozycjach Polskich – niestety, to one najbardziej ucierpiały na moim podczytywaniu podczas pobytów w stolicy kraju. Mogę powiedzieć, że nowe Na Szybko Spisane jest dobre. A to, że ludzie spodziewali się od tego komiksu cudów, to tylko i wyłącznie ich wina, mi się tam podobało. Śledziu na poziomie kontynuował to, co zaczął i to mu się chwali. Teraz czekamy na zakończenie trylogii.
Mogę też powiedzieć, że Boli Blog w wersji papierowej to dość odważny krok. Nie jestem pewien, czy TVN użył już tego tytułu w jakimś krytykującym zepsucie młodzieży reportażu, ale kandydat idealny. I dobrze. Dla mnie komiks jak najbardziej na plus, swoboda z jaką autor podchodzi do tematu przypomina, że żyjemy w wolnym świecie i nie musimy się bać żadnej cenzury ; )

I po te tytuły sięgajcie. I niech te opary postsylwestrowe już odejdą, co by można z trzeźwym umysłem czytać i czytać i czytać i oglądać. Niech komiksy będą z Wami!

2 komentarze:

pawel m pisze...

to jak napiszę pracę mgr to mi pożyczysz "Prosto z piekła" ;)

@mtz: dzięki za pas, wymiata!

Anonimowy pisze...

musowo Paweł, musowo. Ale przygotuj się na to, że długo Ci zejdzie z lekturą.

dużo do pogadania mamy w Nowym Roku, bardzo dużo ;-)