Blog pRzYpAdKiEm wystartował 18 września 2007 roku, ale pierwszy poważniejszy wpis pojawił się na nim dwa dni później i dotyczył dziewiątej edycji festiwalu rysunku humorystycznego Porto Cartoon Festival, który uznawany jest za jeden z największych tego typu. Oczywiście wtedy zupełnym pRzYpAdKiEm znalazłem się w Porto i poszedłem obejrzeć ekspozycję. Tym razem pRzYpAdEk też odegrał pewną rolę, bo zupełnym pRzYpAdKiEm dowiedziałem się o tym, że jedenasta edycja ma swoją wystawę akurat wtedy, kiedy do miasta winem płynącego zawitałem w pierwszych dniach roku 2010. Jakiś roztargniony człowiek zapomniał zabrać ze sobą informator kulturalny Porto i okolic na styczeń 2010, zostawiając go na murku tarasu widokowego, i ten właśnie informator padł moim łupem.
Wystawa jak zwykle znalazła schronienie w Muzeum Prasy, które zlokalizowane jest w mało przyjemnej okolicy i nie wygląda zbyt reprezentacyjnie, ale przecież liczy się to, co można zobaczyć wewnątrz. Tematem prezentowanych prac w ramach jedenastej edycji konkursu był KRYZYS. No bo jakie inne słowo nie schodziło z ust wszystkich w minionym roku? I jaka jest lepsza metoda na przetrwanie kryzysu poza zaciskaniem pasa i ciężką pracą? Humor właśnie. Wystawa jest ogromna i oprócz prac zeszłorocznej edycji można oglądać też te nagrodzone podczas wcześniejszych odsłon konkursu. Jak to zwykle bywa nie zawsze zwycięska praca, wybierana przez juri, podoba się publiczności najbardziej. Wzorem lat ubiegłych odwiedzający mogą przyznać swoją nagrodę, głosując na miejscu za pomocą karty lub wirtualnie, na specjalnie przygotowanym po temu sprzęcie.
Przestrzeń, w której odbywa się ekspozycja nie jest zbyt widowiskowa, a to z jednej strony zaskakuje in plus, z drugiej in minus. Po ostatniej Amadorze spodziewałem się, że każda wystawa będzie miała efektownie zaaranżowaną przestrzeń i dziwnie czuję się w takim minimalistycznie przygotowanym miejscu. Na plus przemawia to, że nic nie odciąga uwagi od sedna, czyli od stojących na wysokim poziomie prac autorów z całego świata. Niestety jest troszeczkę niechlujnie, bo nikt nie dba o odklejające się karteczki z tytułami prac i nazwiskami autorów... Problemem jest też ilość zaprezentowanych prac, bo powiedzmy sobie szczerze, prozaiczne zmęczenie, które dopadnie każdego przy sto pięćdziesiątym rysunku, odbiera sporo radości z kontemplowania. Nie chcę specjalnie narzekać, ale zdecydowanie lepiej albo zrobić sobie krótką przerwę w trakcie zwiedzania, albo zakupić album, na który już mi nie wystarczyło pieniędzy niestety, i obejrzeć go sobie w domu w kilku odsłonach. Pod tym linkiem (trzecie miejsce dla Polaka!) możecie przekonać się, które prace zaimponowały juri najbardziej. Oczywiście choć zwycięska praca mi się podoba, to z przekory chyba poszukiwałem jakiejś innej, która by mnie powaliła, i o której mógłbym powiedzieć: TO JEST TO! No i oczywiście jest kilka prac, które nawet nie dostały wyróżnienia, a które jak dla mnie mogą konkurować z tą zwycięską. Całość zdjęć wykonanych na wystawie wrzucam w pokazie na końcu. Mało to profesjonalne z mojej strony, że bez nazwisk autorów, ale niestety nie zanotowałem nigdzie, a o sfotografowaniu z karteczkami pomyślałem pod koniec sesji zdjęciowej... Te najważniejsze, nagrodzone, są podpisane i do obejrzenia pod wskazanym już wyżej linkiem. Natomiast moje wybory wklejam niestety anonimowo, ale żeby jakoś to usprawiedliwić napiszę tak: artyści z całego świata zjednoczyli się w jednym, silnym głosie w sprawie kryzysu. Niech przemawia zatem ten jeden mocny, wspólny głos, a nie tysiąc odrębnych, które stworzyłyby wrzawę nie do zrozumienia. A oto moje typy:
1- to jest mój kandydat do zwycięstwa- prościej, dobitnej i dowcipniej już nie można.
2- krwiożerczym dolarem w szyję! Horror, groteska- twój dawny przyjaciel, twoim katem teraz i tutaj!
3- to jest najfajniejsza dla mnie graficznie praca z całej wystawy, choć na zdjęciu tego zapewne nie widać...
4- uwielbiam ten rysunek- balansuje on na granicy dobrego smaku, ale jest jednak na swój sposób elegancki, chyba przez technikę wykonania, przez tę czystą kreskę. Te uśmiechy, ta rozpacz, ta groza, że każdego to kiedyś dopadnie...
5- A to? For sale, czyli kryzys dosięga nawet szejków.
6- służący służy do końca. Nawet gustownym kamieniem na szyję. Niesamowita ironia.
7- Zagranie tym niewinnym i jednoznacznie kojarzonym symbolem nabiera niezwykłej siły. Gołąbek chciałby przynieść pokój, ale jak ma się dostać do klatki? Ptak zamiast pragnąć wolności, próbuje dostać się do środka- prosty pomysł, ale fantastyczny przekaz!
8- Niby prosty koncept, który powtarza się w kilku innych pracach, ale ta z kartami kredytowymi VISA zawiera w sobie nieosiągalny innym rysunkom dramatyzm.
9- Zobaczcie, nawet najstarszy zawód świata został dotknięty kryzysem!
A tu fotki pozostałe:
Porto Cartoon 2010 |
qba- the impossible cartoon warrior
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz