środa, 27 maja 2009

Trójwymiarowy pRzYpAdEk



Pamiętacie jak kiedyś polecałem obejrzenie wystawy Honeytalks? Kilka miesięcy po tym jak miałem okazję zwiedzić tę wystawę w Portugalii, zawitała ona za sprawą Centrali do Polski, do Poznania (nawet się wybrałem w drodze powrotnej z koncertu we Wrocławiu, ale coś pochrzaniłem z datami czy z godzinami i już było po wystawie :lol:). Pomyślałem, że jak napiszę o tym, co teraz jest w Komiksotece w Lizbonie wystawiane, to też się doczekam w Polandii, takie zaklinanie. W zasadzie to na miejsce wystawy został wysłany fotoreporter, który miał też coś napisać, ale ostatecznie słów kilka wrzucę ja. To znaczy tyle ile dam radę na podstawie zdjęć i wygooglowanych informacji.



Wystawa nosi tytuł GlömpX. No i zgadnijcie skąd przyjechała do Lizbony? Z Finlandii. Okej, co my wiemy o komiksowej Finlandii... Ville Ranta „Deszcz”- tutaj moja znajomość się wyczerpuje... Ale jak przekonuje mnie krótkie szperanie w internecie, na tym autorze komiks fiński się nie kończy. Jest jeszcze Glömp. Glömp to nazwa pisma/antologii, która ukazuje się w cyklu rocznym od 1997. Początki to kserowany fanzin, który bardzo szybko zwiększał swoją objętość i udoskonalał formę. Stworzony i publikowany przez Tommiego Musturiego jest w zamyśle forum dla formalnych eksperymentów komiksowych. No i takie eksperymenty można podziwiać na wystawie. Są to „narracje w trójwymiarze” (instalacje, rzeźby, animacje, wyroby krawieckie). Całość tej niezwykłej ekspozycji doczekała się też wydania książkowego i zawiera prace wystawianych artystów: Sami Aho, Jan Anderzén, Roope Eronen, Jyrki Heikkinen, Reijo Kärkkäinen, Jarno Latva-Nikkola, Hanneriina Moisseinen, Tommi Musturi, Pauliina Mäkelä, Aapo Rapi & Sonja Salomäki, Anna Sailamaa, Katri Sipiläinen, Janne Tervamäki i Amanda Vähämäki. Wystawa ma potrwać do końca lipca, więc być może komuś, kto uda się akurat na wywczasy do Portugalii, będzie dane zahaczyć o Komiksotekę w Lx. Chyba warto, chociaż... Mnie z jednej strony fascynują takie zabawy z formą komiksową, ale z drugiej ciężko ująć je w jakieś konkretne ramy definicyjne. Okej, punktem wyjścia jest komiks, ale przetworzony w taki sposób, że w zasadzie nie jestem w stanie stwierdzić czy nie przekracza ten nowy “twór” granic semantycznych słowa “komiks”. A przecież i z dokładną i wyczerpującą definicją tego “najprostszego komiksu” są problemy... To chyba klasyczny pRzYpAdEk “jakiejkolwiek teorii”, tzn. jest ona zawsze krok za tym, co tworzą artyści.

Jedna sprawa to przenoszenie tradycyjnego komiksu na inne nośniki. Zupełnie czymś innym jest grzebanie w jego wnętrznościach, dodawanie tego, co nowy nośnik oferuje, burzenie kolejności i sposobu czytania. Czy tutaj powstają nowe gatunki? Podgatunki? Czy wariacje tego samego gatunku w obrębie jednej formy? Czasami jestem bezradny, kiedy mam odpowiedzieć komuś na takie pytania, bo mam niestety (a może stety?) tendencję do mnożenia kategorii i uwarunkowywania. A odpowiedzi na to czym jest komiks, prostej odpowiedzi, nie potrafię udzielić. Najbliżej mi do stwierdzenia, że to język. Jakiś język, którym niektórzy posługują się naturalnie. Nie wiem czy powiedzenie, że to język wizualny nie powoduje zbyt dużego zamieszania we współczesnym nazewnictwie? Fascynujące w tym kontekście jest to, co opisuje, i jak opisuje, Neil Cohn. Jestem w trakcie przyglądania się jego myśli, ale w wielkim skrócie i uproszczeniu to kontynuacja tego, co zasugerował Scott McCloud, doszukując się “komiksów” w przeróżnych, nierozpatrywanych w ten sposób, przedstawieniach. No bo jeśli komiksu nie konstytuuje nośnik, to co? Specyficzna narracja, sekwencyjność, współdziałanie elementów go tworzących. To jest rodzaj języka. Być może jestem w błędzie, ale Neil Cohn właśnie z sekwencyjności bierze swój pomysł na nazywanie komiksu językiem wizualnym. Ja doszedłem do tego z innej strony, rozpatrując aspekt graficzny słowa. No bo słowo w komiksie jest wizualne/graficzne prawie zawsze. Wraz z obrazem tworzy narrację przekazaną nierozerwalnie zespolonymi elementami. Te elementy w sekwencji przypominają język- to są bardzo często znaki, które rozumiemy w locie, bez rozbierania ich na części pierwsze. Może zatem jednak język wizualny? Z całą pewnością ani ta wystawa nam na to pytanie nie odpowie, ani te dwie, o których pisałem tutaj. No bo osądźcie sami, na podstawie zdjęć czy to są komiksy, formy komiksopochodne, formy epatujące estetyką komiksową, bądź wybranymi jej elementami? Bardzo dużo może nam powiedzieć to, jak artyści opisują swoje prace.

I tak Sami Aho tłumaczy, że czytanie jego komiksowego paska związane jest z ruchem czytelnika i patrzeniem pod odpowiednim kątem:





Podobnie u Benjamina Bergamana, choć u tego autora akurat mamy do czynienia bardziej z obrazem niż z instalacją:



Mi jednak najabrdziej podoba się praca Roope Eronena- Prosta w obsłudze, interaktywna, bada mozliwości formy 3D oraz problem czasu w komiksie:





A Hanneriina Moisseinen to autorka tego namiotowego komiksu, w którym możecie zobaczyć na zdjęciach Kasię i Kornela (autorów i bohaterów zdjęć).



Jest tego wszystkiego bardzo dużo i ciężko objąć mi całość wystawy. To chyba niemożliwe bez wizyty na niej, a więc pozostaje mi trzymać kciuki za jej przybycie do Polski.

qba

pssst! Kornel, Kasia- dziękuję za fotki ;-)

Brak komentarzy: